Wyświetlenie artykułów z etykietą: ODKRYWCY

środa, 15 czerwiec 2016 18:01

Zabawa: Gdzie to jest? Zagadka nr 216

Zapraszamy do rozwiązania kolejnej zagadki z cyklu „Gdzie to jest?”. Jeśli zadanie będzie zbyt trudne będą podpowiedzi. Oczywiście to co znajduje się na obrazie jest na terenie powiatu drawskiego.

Pytanie jest następujące: 

Na fotografii powyżej prezentowany jest fragment krajobrazu. Co to za miejsce? Zachęcamy do dyskusji. Mile widziane opisy, zdjęcia i materiały w komentarzach. Zagadka zostanie omówiona przez Autora po rozwiązaniu przez Internautów.

Dział: Odkrywcy

Wrak łodzi, być może jachtu odnaleziono w Zatoce Manewrowej jeziora Drawsko. To bardzo dziwne, ale wcale nie leży on na dnie. Nie byłoby go widać także na sonarze. Na nagraniu wideo intryguje coś jeszcze.

Stara, być może poniemiecka łódź znajduje się na głębokości około 4 metrów, nieopodal brzegu, prawie dokładnie naprzeciw nowobudowanego domu przy ulicy Jeziornej w Czaplinku. Wrak wygląda na „wbity” w prawie pionową podwodną skarpę. Wystaje z niej część kadłuba, natomiast reszta przysypana jest olbrzymią ilością kamieni i gruzu, sięgającą aż do powierzchni wody.

Odkrycia dokonał Dariusz de Lorm, który prowadził w ramach Ekspedycji „Zatopiony Poligon” poszukiwania w ostatni długi weekend maja br. wraz z grupą płetwonurków oraz firmami GRALmarine z Wrocławia i Diver Service s.c. ze Stargardu Szczecińskiego. 

Przypomnijmy, że pierwsze przybliżone informacje o wrakach łodzi (wiosłowych) w tej zatoce przesłała już na początku bieżącego roku ekipie „Jeziora Tajemnic” grupa nurków ze szkoły nurkowej „ProNur” - Oskar Tkaczyk, Emil Kozak i Sebastian Kukulski. Chodzi o 3 wraki również odkryte na stosunkowo małej głębokości (około 5-6 m) w rejonie przystani WOPR w Czaplinku. 

Inne sygnały o zatopionych obiektach nadesłał z kolei Łukasz Ogiński z Bazy Nurkowej „OCTO” nad jeziorem Drawsko. Były to zdjęcia ze skanowania dna tego akwenu. Widać na nich co najmniej kilka niezidentyfikowanych obiektów w bliżej nieokreślonym rejonie jeziora. Natomiast drużyna nurków w skład której wchodziła ekipa WOPR Rogoźno oraz „Potopieńcy Kabana”, na głębokości 10 metrów odkryła, a następnie wydobyła na brzeg wrak łodzi wiosłowej. Sprawę zrelacjonował dla „Jeziora Tajemnic” Robert Werner z Szamotuł. 

Znaleziono szczątki łodzi w zatoce manewrowej na jez. Drawsko

Teraz jednak po raz pierwszy mamy dokumentację filmową wraku wraz z jego dokładnym położeniem. Nagrania dokonano przy pomocy kamery przytwierdzonej do hełmu nurka. Na przejmującym i hipnotyzującym jednocześnie kilkuminutowym filmie widać głębszą część Zatoki Manewrowej. O ile w części zatoki w której leży podwodny plac (naprzeciw targowiska miejskiego), dno opada w miarę łagodnie, o tyle w kierunku dalszej części jeziora, poruszając się w stronę dzisiejszego Ośrodka Sportów Wodnych – podwodny brzeg jest miejscami niemal pionowy. W miejscu zlokalizowania wraku schodzi niezwykle stromo, tonąc w ciemnościach przy dnie. Są tam zatopione drzewa, sterty kamieni. W pewnym momencie nurek dostrzega wyłaniającą się z oddali poziomo położoną nieokreśloną instalację, a w chwilę później – część kadłuba łodzi. Wydaje się, że jest on w dużej części przysypany. Z tego powodu prawdopodobnie nie byłoby go widać na obrazie sonarowym.

W tym miejscu trzeba przypomnieć opowieści o pierwszych mieszkańcach polskiego już Czaplinka, którzy osiedlali się w nim tuż po wojnie. Wynika z nich, że nad jeziorem zastali dosłownie „morze” mniej lub bardziej zniszczonych wraków. Wiele jachtów miało być częściowo lub całkowicie zatopionych, a zimą maszty wystające ponad powierzchnię lodu odrąbywano na opał. Świadkowie wskazywali co najmniej kilka lokalizacji wraków, w tym Zatokę Manewrową, położoną najbliżej miasta, oraz nieodległą zatokę Henrykowską i okolice wejścia do niej. Te relacje mogą się teraz powoli potwierdzać. 

Na filmie intryguje coś jeszcze: to kanciasty, sporych rozmiarów przedmiot (na zdj.), prawdopodobnie wykonany z metalu. Dalsza jego cześć jest również przysypana i nie wiadomo, czy jest fragmentem większej całości.  Wygląda, jakby był użyty celowo do wzmocnienia podwodnego brzegu. Nie wiadomo czym on jest, nurek zatrzymuje się tam zaledwie na kilka sekund. Osobom, które widziały już to nagranie, kojarzy się z wcześniejszym zgłoszeniem pochodzącym od Romualda Czapskiego z Izby Muzealnej w Czaplinku. Mowa o przysypanym ziemią i kamieniami, niemieckim pojeździe gąsienicowym, który może spoczywać praktycznie tuż przy brzegu jeziora Drawsko – nieco na lewo od pomnika Jana Pawła II przy Nadbrzeżu Drawskim. Miał on być zepchnięty z ulicy Drahimskiej i użyty do wzmocnienia brzegu. Na razie nie udało się potwierdzić tego doniesienia.

Czy widoczny na filmie przedmiot to element innego pojazdu tego tupu? Jakie jeszcze tajemnice odsłoni przed nami jezioro Drawsko? Zapraszamy do obejrzenia kilkuminutowego filmu!

Dodatkowe informacje

  • Film
Dział: Czaplinek
czwartek, 26 maj 2016 22:21

Zagadka Nimfy. Wielkie łodzie motorowe

JEZIORO TAJEMNIC. Trop w sprawie wielkich łodzi motorowych, które pływały przed wojną po jeziorze Drawsko zdaje się nie mieć końca. Po ustaleniu istnienia dwóch łodzi, okazuje się, że mogła być trzecia. Czy potężna śruba spoczywająca nad jeziorem należała do niej?

Oddajmy głos Zbigniewowi Januszańcowi, miłośnikowi historii z Czaplinka:

Burmistrz (Czaplinka- przyp. Red.) Krupiński w swym sprawozdaniu z 1950 roku napisał o dwóch poniemieckich jednostkach pływających mieszczących 50 i 60 osób. Oglądając przedwojenne pocztówki z łodziami motorowymi „Moewe” i „Reiher” można zwątpić, czy łodzie te mogły wziąć na pokład aż tylu pasażerów. Rodzi się przypuszczenie, że burmistrz Krupiński mógł po prostu z nieznanych nam powodów zawyżyć liczby osób, które mogły pomieścić te łodzie. Ale jest jeszcze jeden ciekawy trop. 

 Zagadka Nimfy

W książce Lothara Raatza „Tempelburg. Die Geschichte einer pommerschen Kleinstadt” z 1983 r. na str. 72 znajdujemy informację, z której wynika, że przedwojenny właściciel łodzi motorowej „Moewe” - Gustav Zemke - posiadał także wycieczkową łódź motorową o nazwie „Nixe” (czyli: „Nimfa Wodna”). 

- Jak ta łódź wyglądała? Czy była większa od tych łodzi motorowych, których wizerunki znamy z pocztówek? Jakie były losy tajemniczej „Nimfy Wodnej”? Czy uda się znaleźć odpowiedź na te pytania? – zastanawia się pan Zbigniew.

Tymczasem otrzymaliśmy zapytanie Czytelników o bardzo dużą śrubę, która leży na terenie obecnego Ośrodka Sportów Wodnych w Czaplinku. Podobno spoczywa ona już tak długo, że przestała zwracać czyjąkolwiek uwagę. Tymczasem jej rozmiary sugerują (na zdjęciu fotografia z dzieckiem, ok. 115 cm wzrostu),  że mogła napędzać dużą jednostkę. 

Dział: Czaplinek
sobota, 07 maj 2016 22:49

Odkrywanie tajemnic kaliskich jezior

Kalisz Pomorski to najprawdopodobniej jedyne miasto w Polsce, które ma w swoich granicach cztery naturalne zbiorniki wodne. I dokumenty historyczne, i zachowane ślady w terenie oraz jego rzeźba jednoznacznie wskazują, że powstały one z jednego, wielkiego jeziora. A jego najdłuższa zatoka ciągnęła się pomiędzy ulicami: Koszalińską i Młyńską a Toruńską i Gdańską, aż pod ostatnie (w kierunku Mirosławca) domy sołectwa Krężno. Dno tej dawnej zatoki właśnie badali nasi Licealiści realizujący projekt odkrywania „Tajemnic kaliskich jezior”.

Opiekunem młodzieży w tych poszukiwaniach jest pani Joanna Mączkowska, a przewodnikiem pan Bogumił Kurylczyk. 26 kwietnia wyprawę rozpoczęto od dawnego młyna na końcu ul. Młyńskiej. I podążając wzdłuż bagien oraz stawów odkrywano pofalowaną linię brzegową osuszonego częściowo jeziora oraz jego wyspy, jakimi były dzisiejsze pagórki wystające wśród gęstwiny trzcin. 

- W połowie XIX wieku w Kaliszu Pomorskim obniżono poziom jezior, likwidując tamę przy wypływie Drawicy z jeziora Młyńskiego, gdzie funkcjonowały dwa młyny: zamkowy i miejski. 

Dzięki temu uzyskano nie tylko nowe tereny pod zabudowę, ale też rozległe pola pod uprawę. Ale zanim te bagniska stały się polami, trzeba je było zmeliorować. Dokonała tego spółka powołana przez gospodarujących tu rolników (jej statut zatwierdzono w roku 1866). Wykopana wtedy na Ciemnych Bagnach (jak zwano dno byłej zatoki) sieć kanałów przetrwała do dziś i nadal sumiennie utrzymywana funkcjonuje bez zarzutu – informował i pokazywał rowy, stawy oraz gospodarstwa sołectwa Krężno pan Bogumił Kurylczyk. 

Wyprawa zakończyła się za skrzyżowaniem do Białego Zdroju na drodze krajowej nr 10, która dlatego skręca za Kaliszem Pomorskim na południe, zamiast prowadzić prosto na wschód do Mirosławca, gdyż szerokim łukiem omija bagienne tereny dawnej zatoki wielkiego jeziora. Wracając drogą krajową nr 10 do naszego miasta wystarczy popatrzeć prawo. Pomiędzy widniejącą w dali linią lasu a ciągnącymi się przy drodze polami widać rozległe obniżenie terenu, porośnięte wyraźnie bardziej zieloną roślinnością. A to jest charakterystyczne właśnie dla terenów podmokłych. Spotkanie edukacyjne zrealizowano w ramach współpracy Stowarzyszenia „Jesteśmy Razem” z Urzędem Miejskim w Kaliszu Pomorskim.

Dział: Kalisz Pomorski

W ramach lekcji historii uczniowie LO z Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych im. gen. Wł. Andersa oraz Gimnazjum nr 1 w Złocieńcu  pod kierunkiem Pani Ewy Kilian i Pani Bogusławy Jarosz poznawali Borne Sulinowo, miasto którego przez lata nie było na mapach Polski.

Przewodnikiem po mieście, które w ewidencji gruntów figurowało pod nazwą „tereny leśne” był Pan Dariusz Czerniawski. Uczniowie dowiedzieli się, że  przez niespełna 60 lat Borne Sulinowo miało militarny charakter. Początkowo było miejscem szkolenia artylerii Wermachtu, następnie podczas II wojny znajdował się tam obóz jeniecki, a po wojnie do roku 1993 była to siedziba wojsk radzieckich. Młodzież obejrzała prezentację pt. „Borne Sulinowo miasto, którego nie było”, zwiedzała dawne koszary, Dom Oficera. Uczniowie byli na cmentarzu obozu Stalag 302, cmentarzu radzieckim oraz na Górze Śmiadowskiej, wchodzącej w skład północnej flanki umocnień Wału Pomorskiego.

Lekcja historii w terenie miała na celu przybliżenie młodzieży miejsca, które  dla ich rodziców i dziadków było tajemniczą bazą wojsk radzieckich.

Dział: Złocieniec

Zachowany na Starym Cmentarzu w Kaliszu Pomorskim monumentalny grobowiec rodziny Wittchow, której członkowie zasłynęli przed rokiem 1945 jako przedsiębiorcy budowlani i architekci, wzbudza zrozumiałe zainteresowanie. Tym bardziej, iż legendy łączą to miejsce podziemnym tunelem z Pałacem, a Pałac z Kościołem. Śladem tych żywych do dzisiaj podań podążają uczniowie kaliskiego Liceum, realizując projekt poszukiwania ziarna prawdy w najbardziej popularnej, miejscowej legendzie.

Warsztaty historyczne, prowadzone przez Bogumiła Kurylczyka wspólnie z Joanną Mączkowską rozpoczęto 21 kwietnia od wycieczki na Stary Cmentarz przy ul. Wolności i obejrzenia grobowca. Uczniowie dowiedzieli się o zasługach rodziny Wittchow, w tym seniora rodu Alberta (założyciela firmy w roku 1886), w powstaniu gmachów użyteczności publicznej w Kaliszu Pomorskim, a także rozwoju przemysłu w mieście. Bo obok Cmentarza, gdzie w roku 1919 stanęła rodzinna willa (dziś na tym miejscu jest Bank Spółdzielczy), funkcjonowała ich prywatna wytwórnia materiałów budowlanych oraz napędzany maszyną parową tartak wraz z zakładem produkcji fornirów.

Po przeanalizowaniu faktów uczniowie doszli do jednoznacznego wniosku, że na początku XX wieku, kiedy powstał grobowiec rodziny Wittchow, nikt – a już zwłaszcza potrafiący myśleć ekonomicznie przedsiębiorcy - nie mieli żadnego racjonalnego powodu, by łączyć grobowiec podziemnym tunelem z Pałacem. Tym bardziej, iż Pałac nigdy nie należał do tej rodziny, lecz od roku 1880 do familii Zühlke. Zatem ziarna prawdy w legendzie o podziemnym lochu należy szukać raczej pomiędzy Pałacem a Kościołem, niż na Starym Cmentarzu.

I to będą kolejne etapy projektu realizowanego przez Stowarzyszenie „Jesteśmy razem” działające przy szkole, przy wsparciu finansowym Starostwa Powiatowego w Drawsku Pomorskim.

 

Dział: Kalisz Pomorski
niedziela, 01 maj 2016 22:13

FILM: Serce w kaliskim jeziorze

Zapraszamy do obejrzenia kolejnego filmu z cyklu przedstawiającego mieszkańców Kalisza Pomorskiego, którzy zostawili w nim trwały ślad. Tak jak Roman Bykowski – legenda miejscowej oświaty oraz żeglarstwa. Nauczyciel, dyrektor szkół, wychowawca, społecznik. Twórca znanej ongiś w całej Polsce harcerskiej drużyny żeglarskiej. Wszystko zaczęło się od Czerwonej Szkoły. Dlatego od wizyty w tym gmachu zaczyna się także rozmowa prowadzona przez Joannę Mączkowską.   

Jako dyrektor kaliskich placówek oświatowych, Roman Bykowski doprowadził do powstania tzw. Białej Szkoły, a potem do jej rozbudowy. Służy uczniom do dziś. Film kończy wizyta na przystani nad jeziorem Bobrowo Wielkie. Tam, gdzie dla wielu z nas, dzięki druhowi Romanowi zaczęła się wielka przygoda z żeglarstwem. I gdzie nie tylko on zostawił swoje serce. 

Dodatkowe informacje

  • Film
Dział: Kalisz Pomorski

We wtorek 19 kwietnia 35. uczniów klas drugich rozszerzonej geografii ZSP w Kaliszu Pomorskim wyjechało do żwirowni w Mielenku Drawskim. Celem wyjazdu i zajęć było poznanie zasad funkcjonowania tego typu zakładu, a także warsztaty geologiczne. W związku z tym przyjaciel szkoły Wiesław Piotrowski wraz z Eugeniuszem Piecewiczem zorganizowali nam spotkanie z właścicielem zakładu. Pan Eugeniusz wprowadził uczniów w świat swojej geologicznej pasji.


Centralnym punktem wyjazdu były prace uczniów z młotkami przy wydobywaniu skamieniałości wśród zalegających tam skał. Kiedy do pracy wyruszyła tak liczna grupa nie było możliwości nie znalezienia ciekawych okazów. Kilkanaście naprawdę interesujących skamielin: amonitów, koralowców, czy belemnitów odnaleźli uczniowie pod opieką nauczyciela geografii pana Pawła Łuczki.

Instytut Pamięci Narodowej prowadzi inwentaryzację pomników, które wyrażają wdzięczność Armii Czerwonej. Na liście takich pomników znalazł się pomnik dwóch czołgów, który znajduje się w Drawsku Pomorskim. Do czerwca IPN chce zaproponować samorządom sposób usunięcia pomników. 


Jaki więc będzie dalszy los drawskich czołgów? 

Od kilku dni wielu mieszkańców Drawska Pomorskiego zastanawia się nad tym tematem. 
Jak twierdzą przedstawiciele IPN - nie będzie symbolicznego burzenia pomników, a jedynie zostaną one przeniesione w inne zakątki Polski, aby stworzyć skansen lub muzeum. Według nieoficjalnych informacji pojawiających się w mediach pomniki miałyby być przeniesione na Podlasie w okolice Łomży lub Białegostoku. Jak twierdzą pomysłodawcy projektu usunięcia pomników - po ich usunięciu skończy się definitywnie czczenie pamięci armii, która nie przyniosła naszemu krajowy wolności, a doprowadziła do zniewolenia. 
Warto zaznaczyć, że w Drawsku Pomorskim społeczność lokalna nie traktuje pomnika jako symbolu pamięci o żołnierzach Armii Czerwonej. Nie są organizowane pod pomnikiem żadne uroczystości. W naszej lokalnej społeczności pomnik funkcjonuje jako miejsce kultowe, miejsce o którym wiedzą wszyscy, jako miejsce spotkań, miejsce rozpoczynania wielu wydarzeń turystycznych, miejsce które wyróżnia nas na tle innych miast. 
To właśnie pod pomnikiem dwóch czołgów chętnie fotografują się turyści odwiedzający Drawsko, to element, który na stale wpisał się w obraz naszego miasta. To jednocześnie element, który zbliża miasto do poligonu drawskiego, po którym codziennie poruszają się ciężkie wojskowe pojazdy. 

Jak na tą wiadomość reagują mieszkańcy Drawska Pomorskiego ?

2016-04-16 Czołgi


W portalu społecznościowym Facebook pojawiło się wiele negatywnych komentarzy dotyczących chęci usunięcia pomnika. Podobne zdanie prezentuje Burmistrz Drawska Pomorskiego, który w lokalnych mediach prezentuje stanowisko negatywne wobec pomysłu usunięcia czołgów. Jak zaznacza Burmistrz jeśli miałoby dojść do nakłania władz Drawska Pomorskiego do likwidacji pomnika to z pewnością drawscy urzędnicy zapytają lokalną społeczność o zdanie w ramach prowadzonych konsultacji społecznych. Jeżeli natomiast nakaz usunięcia pomnika nałożony zostanie przepisami prawa to trzeba będzie się do takiego prawa zastosować. 
Do sprawy będziemy wracali.

W środę 16 marca w Urzędzie Miejskim w Czaplinku miało miejsce spotkanie organizacyjno - informacyjne pracowników Działu Archeologii Muzeum w Koszalinie z Burmistrzem Czaplinka Adamem Kośmidrem oraz Sekretarz Gminy Katarzyną Szlońską. 

Powodem tego spotkania było niesamowite odkrycie, które potwierdziło istnienie w okolicach Pławna trzech kurhanów oraz trzech kręgów kamiennych związanych z obecnością na Pomorzu plemienia Gotów dokonane przez pracowników Muzeum.

Wynikiem spotkania jest informacja, że już w maju 2016 r. rozpoczną się wykopaliska archeologiczne na nowoodkrytym stanowisku z kręgami kamiennymi w Pławnie, które prowadzić będą pracownicy Muzeum w Koszalinie przy wsparciu organizacyjnym ze strony Gminy Czaplinek oraz Nadleśnictwa Świerczyna.

Na podstawie analogii pochodzących z innych cmentarzysk z kurhanami i konstrukcjami kamiennymi (m. in. Grzybnica, pow. koszaliński, Węsiory, pow. kartuski, Odry, pow. chojnicki, Leśno, pow. chojnicki), chronologię stanowiska określono na tzw. wczesny okres wpływów rzymskich (2 poł. I w. – 1 poł. III w.). Tereny Pomorza były wówczas zasiedlone przez ludność kultury wielbarskiej, którą utożsamia się z plemieniem Gotów. Pomimo że Pomorze leżało daleko od granic istniejącego wówczas Cesarstwa Rzymskiego, miejscowa ludność utrzymywała ożywione kontakty z Imperium Romanum, czego materialnym świadectwem są przedmioty pochodzące z prowincji rzymskich a znajdowane na cmentarzyskach kultury wielbarskiej. Goci przybyli na Pomorze z północy (tereny dzisiejszej Skanii w Szwecji) w I w. i przebywali tutaj ok. 150 lat, aby następnie kontynuować swoją wędrówkę w kierunku granic Imperium Rzymskiego. Pozostawili po sobie cmentarzyska o charakterystycznej formie, której przykładem jest nowo odkryte stanowisko w Pławnie. Obrządek pogrzebowy plemienia Gotów był bardzo zróżnicowany. Zmarłych chowano skremowanych lub niespalonych; pod nasypami kurhanowymi lub na cmentarzyskach płaskich; groby miały na powierzchni konstrukcje kamienne (bruki z otoczaków, stele) bądź były ich pozbawione.

Charakterystyczną cechą cmentarzysk ludności kultury wielbarskiej była obecność kręgów kamiennych utworzonych z dużych, najczęściej obrabianych głazów, których średnica wynosiła nawet 36 metrów (np. 2 kręgi na stanowisku w Grzybnicy). Co ciekawe, pomimo że usytuowane były one na cmentarzyskach, nie pełniły roli obstawy kamiennej grobów. Na podstawie analogii z terenów Skandynawii, a zatem kolebki Gotów, wiemy, że spotykali się oni na tzw. thingach czyli wiecach, gdzie rozstrzygano wszelkiego rodzaju spory i podejmowano decyzje dotyczące plemienia. Umiejscowienie takiego wiecu na cmentarzysku, a zatem miejscu uświęconym, miało dodawać powagi tego typu spotkaniom. Część głazów jest przewrócona lub przemieszczona na skutek działania korzenie drzew. Zapewne pod warstwą ściółki leżą również kolejne kamienie lub bruki kamienne, obecnie niewidoczne. Na to i wiele innych pytań odpowiedzi mogą udzielić jedynie badania wykopaliskowe.

Prace archeologiczne potrwają zapewne przez kilka sezonów badawczych. Po ich zakończeniu planowane jest stworzenie rezerwatu archeologicznego, który będzie atrakcją turystyczną dla mieszkańców gminy oraz przyjezdnych. 

 

Dział: Czaplinek

Wielkie odkrycie i wielkie niebezpieczeństwo - tak w skrócie można określić sytuacje, która miała miejsce w ciągu ostatnich dwóch dnia między miejscowościami Żółte i Rydzewo w gminie Drawsko Pomorskie. W bezpośrednim sąsiedztwie drogi odkryty został magazyn pocisków, które w tym miejscu przeleżały od czasów II wojny światowej. 

Odkrywca powiadomił policję

Odkryto cały arsenał broni i pocisków w gminie Drawsko Pomorskie

Pociski zostały znalezione przez jednego z mieszkańców regionu, który poszukiwał metalowych przedmiotów. Gdy zorientował się, że może mieć do czynienia z pociskami powiadomił w miniony poniedziałek policję. Przybyli na miejsce policjanci potwierdzili, że na miejscu znajdują się niewybuchy. Miejsce musiało zostać zabezpieczone do czasu przyjazdu patrolu rozminowywania. 

Straż Miejska zabezpieczyła teren 

Odkryto cały arsenał broni i pocisków w gminie Drawsko Pomorskie

Funkcjonariusze straży miejskiej ustawili w tym miejscu mobilny posterunek i przez 24 godziny na dobę pilnowali miejsca w którym dokonano tego niezwykłego odkrycia. Wojskowi saperzy wykopali ponad 60 pocisków zarówno moździerzowych jak i artyleryjskich, które zdetonowane zostały na terenie poligonu drawskiego. Według przypuszczeń wojskowych w tym miejscu musiał być magazyn broni i amunicji podczas walk o ziemię drawską. Jest to jedno z największych odkryć niewybuchów w ostatnim czasie w naszym regionie.

 

Dodatkowe informacje

  • Film
środa, 24 luty 2016 16:01

Historia wypływająca z kaliskich jezior

Czy cztery kaliskie jeziora miejskie kryją jeszcze jakąkolwiek tajemnicę? Otóż tak, bo wciąż dokładnie nie wiemy jak powstawały z jednego, wielkiego jeziora, nad którym wybudowano najpierw osadę, a potem średniowieczne, warowne miasto Callies. - Historia podziału rozległego, naturalnego  zbiornika na cztery części, przez cztery groble prowadzące w cztery świata strony jest do dzisiaj widoczna w terenie, trzeba tylko potrafić te ślady odnaleźć – tłumaczył uczniom kaliskiego Liceum pan Bogumił Kurylczyk, pasjonat miejscowych dziejów i odkrywca wielu dotąd nieznanych, archiwalnych dokumentów.

18 lutego swoją prelekcję skierował do uczniów na lekcji wiedzy o kulturze, przedmiocie prowadzonym przez panią Joannę Mączkowską, która w jego ramach realizuje m. in. tematy związane z historią naszego miasta i regionu. Młodzież dowiedziała się iż tuż za oknami ich klasy na skrzyżowaniu ul. Wolności z ul. Pocztową (dawniej ul. Bramną) stała Brama Recka, skąd droga wiodła groblą na zachód. A wyraźne obniżenie terenu za Ratuszem oraz na podworcu Czerwonej Szkoły to właśnie ślady dawnego jeziora i fosy.

2016-02-24 Historia wypływająca z kaliskich jezior

To wielkie, kaliskie jezioro zasilała w wodę nie tylko płynąca przez miasto rzeka Drawica. Dużo bardziej wydajne były i są źródła podziemne, bijące na dnie obecnego jeziora Bobrowo Wielkie. Zaświadcza o tym masa wody bezustannie zmierzająca stąd szerokim kanałem do Bobrowa Małego, a stamtąd do jeziora Młyńskiego. Ile i jakie zdarzenia widziały te jeziora? Jak kształtowały je przez stulecia ludzkie ręce? Chociaż wiemy na ten temat coraz więcej, to jednak wciąż pozostaje niemało niewiadomych. I tu prelekcja historyczna przerodziła się w rozważania filozoficzne. Mianowicie, że nigdy nie można wiedzieć wszystkiego.  A im nasza wiedza staje się głębsza, tym bardziej zdajemy sobie sprawę, ile jeszcze  do poznania przed nami.

 

Mamy to! Dzięki zaangażowaniu mediów w rozpowszechnianie informacji o Akcji, ciągle napływają nowe doniesienia. Starostwo Powiatowe otrzymało zdjęcie sprzed lat, przedstawiające skrzydło niemieckiego samolotu wojskowego wydobyte z jeziora Drawsko - informują autorzy wpisu na stronie akcji eksploracyjnej.

Zdjęcie nadesłał autorytet w dziedzinie poszukiwań podwodnych, Jerzy Janczukowicz. Pan Jerzy, to prezes Naukowego Koła Badań Podwodnych „Rekin”, instruktor nurkowania i szef klubu płetwonurków Politechniki Gdańskiej. Nurkował m.in. na bałtyckim wraku statku-grobowca „Wilhelm Gustloff”, który jak wskazał – jest dla nurków tym, czym dla alpinistów Mount Everest.

– Przesyłam (…) fotografię skrzydła samolotu wydobytego z jeziora przez rybaków sieciowych. Zdjęcie to otrzymałem od studenta, który w latach 80-tych przyjechał z Waszego terenu do Gdańska na studia. Niestety kursu nie skończył, w związku z czym żadnych danych Jego nie posiadam.

Pan Jerzy zapowiedział jeszcze jedną informację, której waga dla naszych poszukiwań może być znacznie większa.

 

Dział: Czaplinek
środa, 10 luty 2016 18:11

Henrykowski Szlak w Siemczynie

Zarząd Powiatu Drawskiego ogłosił w styczniu otwarte konkursy ofert na realizację zadań publicznych w 2016 r. Nabór wniosków trwa do 16 lutego br. Poniżej przedstawiamy informację Henrykowskiego Stowarzyszenia w Siemczynie o tym, w jaki sposób środki przekazane w wyniku ubiegłorocznego konkursu przyczyniły się do uatrakcyjnienia tej, leżącej w pobliżu jeziora Drawsko, miejscowości.

Oto nadesłana relacja:

W 2011 roku Henrykowskie Stowarzyszenie w Siemczynie chcąc zaprezentować Siemczyno postanowiło zbadać ciekawostki miejsc i wydarzeń związanych z tą wsią. Pomysł doprowadził do analizy poszczególnych obiektów znajdujących się na terenie wsi. Fotografowaliśmy analizowane obiekty w Siemczynie by w efekcie opublikować w roku 2012: „SIEMCZYNO – HISTORIA-PRZEWODNIK – WYJĄTKOWE MIEJSCE W HISTORII POMORZA ZACHODNIEGO”. W ślad za tym działaniem zrodziła się nowa myśl: „Warto oznakować te szczególne miejsca i obiekty opisane w przewodniku”. Projekt był dość kosztowny a jako stowarzyszenie non-profit postanowiliśmy zwrócić się o wsparcie do wielu instytucji. 

Finalnie Powiat Drawski wsparł naszą inicjatywę krzewienia dziedzictwa narodowego i w ten sposób w roku 2015 został oznakowany Henrykowski Szlak w Siemczynie. Jest to pierwszy etap, gdyż szlak obejmuje 43 stanowiska, z których oznakowanych zostało 21 stacji. Poszczególne stacje dotyczą:

  • - Stacja nr 1 – Barokowy pałac w Siemczynie (wybudowany w latach 1722-1726)
  • - Stacja nr 2 – Park z aleją grabową i lipową
  • - Stacja nr 3 – Grobowiec dawnych ziemian
  • - Stacja nr 4 – Dawny komisariat Milicji Obywatelskiej
  • - Stacja nr 5 – Sześciorodzinny budynek dla robotników w majątku ziemskim
  • - Stacja nr 6 – Wiejska szkoła (zanim przeniesiono ją do pałacu)
  • - Stacja nr 7 – Plebania
  • - Stacja nr 8 – Dom z początku XX wieku
  • - Stacja nr 9 - Siemczyńska świątynia
  • - Stacja nr 10 – Wiejska kaplica w dawnej remizie
  • - Stacja nr 11 – Głaz z okazji 20-lecia PRL
  • - Stacja nr 12 – Dom folwarcznego kowala
  • - Stacja nr 13 – Kino w dawnej gospodzie
  • - Stacja nr 14 – Dom leśniczego, dawny dom ogrodnika
  • - Stacja nr 15 – Najstarszy dom mieszkalny
  • - Stacja nr 16 – Dom zamożnego gospodarza
  • - Stacja nr 17 – Kuźnia
  • - Stacja nr 18 – Leśniczówka
  • - Stacja nr 19 – Młyn a później papiernia na jeziorem Wilczokowo
  • - Stacja nr 20 – Dawny trakt między Branderburgią a Rzeczpospolitą
  • - Stacja nr 21 – Góry szubieniczne

Projekt zrealizowano w ramach zadania publicznego pt.: „Kultura, sztuka, ochrona dóbr kultury i dziedzictwa narodowego”. Wsparcie finansowe pozyskano ze Starostwa Powiatowego w Drawsku Pomorskim.

Zadanie polega na umieszczeniu tablic informacyjnych na pieszym szlaku historyczno-krajoznawczym o nazwie „I Henrykowski Szlak w Siemczynie”. Trasa szlaku przebiega przez wieś Siemczyno i okolice. Poszczególne punkty (stacje/przystanki) trasy są oznaczone tablicami informacyjnymi. Informacje na poszczególnych tablicach opisują budynki i miejsca ze wskazaniem na ich historyczne funkcje oraz ich znaczenie, zarówno materialne jak i niematerialne dla lokalnych społeczności w przeszłości i w dniu dzisiejszym. Tablice umieszczono na wybranych budynkach lub w bezpośrednim sąsiedztwie wybranych lokalizacji. 

Konieczność utworzenia tego szlaku:

Siemczyno. Niewielka wieś, położona w samym sercu Pojezierza Drawskiego, w połowie drogi pomiędzy Złocieńcem a Czaplinkiem. Wieś podobna do wielu innych wsi tzw. „popegeerowskich” na terenie pomorza zachodniego, których obecny charakter ukształtowany został przez przed- i powojenne dzieje tych terenów. 

Najbardziej widocznymi śladami przedwojennej przeszłości tych miejscowości są na ogół siedemnasto-osiemnastowieczne pałace byłych niemieckich ziemian, najczęściej niszczejące w towarzystwie zabudowań folwarcznych z tego samego okresu, oraz poniemiecka zabudowa wiejska o charakterystycznej architekturze domów z czerwonej cegły bądź szachulcowej konstrukcji.

Natomiast najbardziej charakterystycznymi śladami powojennej historii tych wsi są pudełkowate, odrapane miniosiedla budowane w celu ulokowania w nich pracowników PGR-ów lub Rolniczych Spółdzielni Pracowniczych, które powstały na bazie przedwojennych majątków ziemskich w czasach PRL-u. Ponadto na terenach byłych folwarków pozostały, obecnie również najczęściej nieużytkowane, zabudowania gospodarskie, w których PGR-y produkowały drób, trzodę chlewną lub bydło. 

Powyższy opis to jest właściwie wszystko co przeciętny mieszkaniec, nie tylko pozostałej części polski, ale również naszego regionu, wie o tych miejscowościach. 

Miejscowości te oraz ludzie je zamieszkujący są obecnie uznawane przez władze regionalne za jeden z największych problemów społeczno-ekonomicznych naszego województwa.

Jednak głębsze zastanowienie się nad zagadnieniem zachodniopomorskich wsi wymaga zadania sobie pytanie kim są ludzie zamieszkujący te miejscowości tzn. skąd pochodzą, jakie mają korzenie kulturowe, jaka jest ich poziom utożsamienia się z ziemiami na których przyszło im żyć. Jednocześnie nie można odpowiedzieć w pełni na to pytanie bez zwrócenia uwag na tło historyczne ich pojawienia się na tych ziemiach. 

Ziemie pomorza zachodniego mniej-więcej do X-XI wieku były zamieszkiwane przez plemiona słowiańskie. Jednak od ok. XII wieku plemiona te były powoli wypierane przez nacje pochodzenia niemieckiego, które od XIII wieku były właściwie głównymi mieszkańcami tych terenów. Sytuacja ta uległa bardzo gwałtownej zmianie dopiero po 1945 roku.

W wyniku przegranej przez hitlerowców wojny, na konferencji jałtańskiej, która odbyła się w lutym 1945 r. Polska utraciła kresy wschodnie na rzecz Rosji i otrzymała „rekompensatę” w postaci dotychczasowych ziem niemieckich m.in. ziemie pomorza zachodniego. Następnie w deklaracji poczdamskiej z lipca 1945, ujęte zostało postanowienie dotyczące przesiedleń ludności niemieckiej m.in. z terenów, które Polska otrzymała w wyniku konferencji jałtańskiej. 

W wyniku powyższych wydarzeń z terenów na których obecnie znajduje się Województwo Zachodniopomorskie w latach 1945-1947 wysiedlono około 800 tyś osób pochodzenia niemieckiego. 

Na ich miejsce sprowadzono ludność polskiego pochodzenia głównie z ziem dawnej południowo-wschodniej i centralnej polski (około 65% ogółu nowo osiedlonych) oraz z kresów wschodnich (około 29% ogółu). Pozostałą grupę nowych mieszkańców stanowili repatrianci i reemigranci z ZSRR, reemigranci z Europy Zachodniej oraz około 50 tyś. osób pochodzenia ukraińskiego przesiedlonych przymusowo w ramach akcji „Wisła”.

W ciągu zaledwie kilku lat po zakończeniu II wojny światowej doprowadzono do całkowitej wymiany ludności na terenie pomorza zachodniego z ludności pochodzenia niemieckiego na ludność pochodzenia polskiego. 

Nowo przybyli mieszkańcy musieli odnaleźć się w nowej rzeczywistości z dala od rodzin, od miejsc w których dorastali i w których mieli relatywnie ustabilizowaną sytuację społeczną. Musieli od podstaw budować nowe relacje społeczne w dużej mierze odmienne od dotychczas znanych, gdyż determinowane narzuconą ideą kolektywu. 

W raz z kolejnymi pokoleniami, zgodnie z polityką ówczesnych władz komunistycznych oraz dodatkowo umacniane przez pamięć społeczną krzywd odniesionych przez Polaków od narodu niemieckiego, pamięć o byłych mieszkańcach terenów pomorza zachodniego zacierała się. Jednocześnie ulegały też rozluźnieniu kontakty z krewnymi, którzy pozostali na dawnych ziemiach polskich, a tożsamość regionalna przywieziona w sercach ludzi zasiedlających te tereny po wojnie umiera wraz z ostatnimi z nich. Dodatkowo ostatnie pokolenia wychowują się jako członkowie Unii Europejskiej, w świecie silnie zinformatyzowanym. 

Te wszystkie czynniki powodują, ze mieszkańcy pomorza zachodniego poszukują swojej tożsamości regionalnej, gdyż siłą rzeczy towarzyszy im poczcie pewnego wyalienowania, w porównaniu do mieszkańców terenów, które leżały w granicach dawnej polski. Takie poczucie obcości powoduje osłabienie tożsamości regionalnej co może przyczynić się do zwiększenia emigracji ludzi młodych, którzy nie będą czuli silnych więzi z tymi terenami. W połączeniu z odchodzeniem starszych pokoleń może to w przyszłości być przyczyną wymiany demograficznej na ludność, która będzie się czuła tutaj bardziej u siebie, ze względu na pamięć przodków, która się jeszcze nie zatarła w pamięci narodowej byłych mieszkańców.

W związku z powyższymi trendami konieczne jest zwiększanie więzi obecnych mieszkańców zachodniopomorskich wsi z regionem, w którym żyją. Umocnienie tych więzi w znacznym stopniu może przyczynić się do rozbudowy patriotyzmu lokalnego i zwiększenia gotowości nowych pokoleń do pozostawania w rodzinnych stronach i budowania potencjału województwa nawet za cenę gorszych warunków ekonomicznych.

Nie można jednak budować tożsamości bez pamięci o przeszłości tych terenów. Należy tę przeszłość wyeksponować wplatając ją we współczesny kontekst tak, aby obecni mieszkańcy zachodniopomorskich wsi mogli się z tą przeszłością oswoić i odnaleźć swoje miejsce w nurcie historii. Pogodzenie się z przeszłością pozwoli budować tożsamość na fundamentach dziejów bez przekłamań i niedopowiedzeń, które prędzej czy później budzą podejrzliwość i wątpliwości nowych pokoleń.

Jednym ze sposobów mówienia o przeszłości wplatając ją w teraźniejszość jest pokazanie jak funkcjonowała wieś z okresu przed przybyciem nowych mieszkańców tzn. jakie funkcje pełniły poszczególne budynki, kto był ich budowniczym, w jakim celu je zbudowano, komu miały służyć oraz pokazanie ich ówczesnych funkcji. Najwłaściwszym naszym zdaniem sposobem przekazania tego typu informacji jest stworzenie szlaku tematycznego o zawartości historyczno-krajobrazowej, którego poszczególne przystanki zostaną zaznaczone tablicami informacyjnymi. 

Skutkiem tego działania ma być zwiększenie tożsamości regionalnej mieszkańców wsi oraz zwiększenie świadomości turystów o historii pomorza zachodniego. Szlak ten tworzyć będzie niejako skansen będący żywym, realnym organizmem społecznym, z którym jego członkowie będą się utożsamiać, a osoby przyjezdne będą go mogły łatwiej zrozumieć poprzez poznanie kontekstu dziejowego. Jako, że kontekst ten jest uniwersalny dla terenów wiejskich całego regionu, pozwoli to potencjalnym odbiorcom stworzenie sobie szerokiej panoramy historyczno-społecznej zachodniopomorskiej wsi.

Przed nami pozostaje realizacja oznakowania 2-go etapu Henrykowskiego Szlaku w Siemczynie od stacji 22 do stacji 43. Zapraszamy do wędrówki historycznym szlakiem.

Dział: Czaplinek

O tym co się dzieje w sprawie akcji promocyjno-poszukiwawczo-historycznej realizowanej przez Starostwo Powiatowe w Drawsku Pomorskim pisać mieliśmy zamiar w następnym tygodniu. Jednak dziś dotarły do nas informacje, którymi warto się z Wam podzielić.

Wokół sprawy potencjalnego ubota zatopionego w głębinach jeziora Drawsko rozpętany został spory szum medialny. Informacje pojawiły się w mediach, w tym także w Teleekspresie. W tym czasie Zarząd Powiatu Drawskiego zdecydował o ufundowaniu nagrody. Dziś eksploratorzy informują o kolejnym tropie w tej zagadce

Niemiecka torpeda szkoleniowa znaleziona w Czaplinku

Dobiegły do nas informacje o niezwykłym znalezisku w Czaplinku. Znalazca jednak nie chce ujawnić swojej tożsamości.

Jeden z pasjonatów historii znalazł model torpedy. Sposób wykonania mosiężnego przedmiotu długości ok. 30 cm jest typowy dla lat czterdziestych ubiegłego stulecia. Powstał najprawdopodobniej na terenie ówczesnych Niemiec. 

Model w ocenie dr Łukasza Gładysiaka - popularyzatora historii II wojny światowej, do złudzenia przypomina model ćwiczebny i odwzorowuje z detalami prawdziwą torpedę używaną przez Kriegsmarine. To także kolejny ślad związany z ostatnim z globalnych konfliktów, który ujrzał światło dzienne

Czy znalezisko jest szczęśliwym trafem, a może przemyślaną kampanią? Czas pokaże.

Dział: Czaplinek
Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.
Polityka Prywatności
Jak wyłączyć cookies?   
ROZUMIEM