Wyświetlenie artykułów z etykietą: Jarosław Leszczełowski

II Festiwal Historyczny „Tajemnice Trzech Stuleci”, który od 20 do 23 marca odbywać się będzie w XVIII-wiecznym zespole pałacowo-parkowym w Czerniejewie, to przede wszystkim wykłady poświęcone historii, tajemnicom, skarbom, sensacjom i zbrodniom XVII, XIX i XX wieku. Wystąpi tam 32 prelegentów, a wśród nich Jarosław Leszczełowski.

W gronie prelegentów znalazło się też kilkunastu pisarzy. Na festiwalu oprócz Pana Jarka wystąpi m.in. Joanna Lamparska, dziennikarka i podróżniczka, Dr Robert J. Kudelski, badacz i autor publikacji poświęconych eksploracji oraz stratom wojennym w zakresie dóbr materialnych i zbiorów sztuki. Dr hab. Ewa Syska czy dr hab. Ewa Syska.

Nasze zaproszenie na Festiwal przyjął też Jarosław Leszczełowski, od kilkunastu lat zajmujący się historią ziem drawskiej i wałeckiej. Autor dwudziestu pięciu książek o dziejach tego regionu. Wśród tych publikacji ważne miejsce zajmuje tetralogia dziejów rodzinnego Złocieńca oraz trylogia o historii Mirosławca – piszą o naszym regionaliście organizatorzy.

Jarosław Leszczełowski podczas festiwalu zaprezentuje wykład „Historia i tajemnice Ordensburga nad Krosinem”.

Jarosław Leszczełowski nie jest zawodowym historykiem, a badanie dziejów regionalnych stanowi jego życiową pasję. Z zawodu jest informatykiem i pracuje obecnie w Trójmieście jako szef  IT w dużej firmie. W 2012 r., po trzydziestu latach, powrócił w swoje rodzinne strony i zamieszkał w Stawnie koło Złocieńca. W pracy pisarskiej i wydawniczej wspierają go nieodmiennie żona Alicja oraz dzieci: Paulina i Maciek.

Dodatkowe informacje

  • .
Dział: Złocieniec

Już wkrótce niebywała gratka dla wszystkich tych, którzy lubią lokalną historię Złocieńca, to również okazja dla tych co zajmują się historią kina Mewa.

Niebawem światło dzienne ujrzy nowa książka Jarosława Leszczełowskiego „Stulecie kina w Złocieńcu”

Zdobyć będziecie ją mogli podczas wieczoru autorskiego Jarosława Leszczełowskiego w mikołajki, 6 grudnia 2019 o godzinie 19. Spotkanie odbędzie się nie gdzie indziej jak w Sali kinowej Złocienieckiego Ośrodka Kultury.

Tym czasem poprosiliśmy o kilka słów autora na temat książki „Stulecie kina w Złocieńcu”:

Książka „Stulecie kina w Złocieńcu” ma formę albumu, w którym obok opisu tej instytucji na przestrzeni stulecia znajdziemy zaskakująco liczny zbiór zdjęć dawnego kina, kabiny projektowej, pracowników tej instytucji. Liczący w 1939 r. około 9 tys. mieszkańców Złocieniec miał aż dwa nowoczesne kina: „Apollo” i „Burglichtspiele” (dziś „Mewa”). Ta nietypowa sytuacja spowodowana była powstaniem nad wschód od miasta monumentalnego ośrodka szkoleniowego NSDAP – Ordensburga na Krosinem. Personel i słuchacze tej nazistowskiej instytucji w wolnym czasie przyjeżdżali do Złocieńca, szukając rozrywek. Dlatego wybudowane w 1939 r. nowe kino nazwano Burglichtspiele, nawiązując do Ordensburga.

Większość książki poświęcona jest jednak powojennym dziejom kina „Mewa”, które zostało uratowane przez rabunkiem przez polskich żołnierzy 1 Dywizji Rolno-Gospodarczej stacjonującej w mieście. Żołnierzom udało się w porę przepędzić sowieckich maruderów, co pozwoliło uruchomić polskie kino już w 1946 r. Dodajmy, że wyposażenie kina „Apollo”, zostało zdemontowane przez Armię Czerwoną i wywiezione na wschód.

Znaczącym momentem w historii złocienieckiej „Mewy” był 1961 r. , kiedy zainstalowano tam pierwszy w całym województwie półkolisty ekran panoramiczny. Odbyła się wtedy premiera filmu „Krzyżacy” Aleksandra Forda. Kino „Mewa” odwiedzały wtedy tłumy złocieńczan. Przyjeżdżały też autobusy z widzami z innych miast.

Dodatkowe informacje

  • .
Dział: Złocieniec

"W 1919 lub 1920 r. właściciel hotelu Hohenzollernów (budynek na rogu ulic 5 Marca i Bydgoskiej) – Hugo Bentert - urządził pierwsze stałe kino w Złocieńcu. Wykonany z prześcieradeł ekran zawieszono na szynie do firan. Publiczność siedziała na połączonych ogrodowych ławkach bez oparć. Przy jednej ze ścian zamontowano specjalną półkę, na której ustawiono kinematograf. Przed ekranem stał fortepian, niezbędny do tworzenia tła muzycznego dla filmów niemych..." (J. Leszczełowski, Stulecie kina w Złocieńcu)

Sto lat później organizatorzy chcą zaprosić na wyjątkowe wydarzenie - w mikołajkowy wieczór w kinie Mewa odbędzie się wieczór autorski Jarosława Leszczełowskiego połączony z premierą książki "Stulecie kina w Złocieńcu".

Zaproszeniu są wszystcy, którzy są ciekawi historii złocienieckich kin, ale przede wszystkim historii ludzi, którzy przez te sto lat byli z kinem związani. Podczas spotkania będzie możliwość zakupu książki.

Autor Jarosław Leszczełowski aby zachęcić Was do udziału obiecał nam przekazać kilka ciekawostek, o których będziecie mogli przeczytać jeszcze przed spotkaniem.

Nowa książka Jarosława Leszczełowskiego. Już 6 grudnia spotkanie autorskie

Dodatkowe informacje

  • .
Dział: Złocieniec
czwartek, 24 maj 2018 14:14

Zdobyty zamek i opuszczony kościół (cz. 3)

Zamek na mokradłach, którego już nie ma. Przeklęty miecz i zloty czarownic w okolicy Piaseczna, w pobliżu jeziora Drawsko. Przedstawiamy trzecią część tekstu autorstwa Jarosława Leszczełowskiego.

Chyba nikogo nie zdziwi fakt, że wokół tak tajemniczego miejsca krążyły miejscowe legendy. Dość intrygujące zdarzenie miało miejsce w latach trzydziestych XIX w., kiedy wzgórze należało do jednego z miejscowych chłopów: otoczone było w okresie międzywojennym podmokłymi łąkami. W kierunku wzgórza miał wtedy prowadzić tylko pojedynczy nasyp, na końcu którego leżała kupa kamieni polnych nazywana przez miejscowych chłopów „Więzieniem” [VIII].

Inną ciekawą informacją jest fakt, że miejscowi nazywali to wzgórze również Blocksbergiem, co czyniło to miejscem legendarnych zlotów czarownic. Opowiedzmy teraz legendę związaną z tą nazwą:

PRZEKLĘTY MIECZ Z ZAMKU ARENDSBURG

Pewien chłop z Piaseczna postanowił wykorzystać teren wzgórza nazywanego „Arndsburg” do uprawy ziemniaków. Zabrał się do orania ziemi, gdy nagle pług uderzył o jakiś metalowy przedmiot. Rolnik wstrzymał woły i sięgnął po zagadkowe znalezisko. Ku swemu zdumieniu wyciągnął z ziemi wspaniały średniowieczny miecz. Nikt dziś nie wie, co się wydarzyło chwilę później. W każdym razie przerażony chłop szybko zakopał miecz z powrotem w ziemi i powrócił do swej chałupy. Nikomu nic nie powiedział o zdarzeniu i nigdy więcej nie próbował uprawiać ziemi na miejscu starego zamku. Dopiero na łożu śmierci opowiedział o przeklętym mieczu swoim dzieciom, ostrzegając je przed zbliżaniem się do starego Arendsburga.

Powyższa historia została przytoczona jako autentyczne wydarzenie w sprawozdaniu Karola Bauera z 1830 r [VII]. Kontynuując podróż w piątym wymiarze, wymiarze ludzkiej wyobraźni posłuchamy innej legendy, zaczerpniętej ze zbiorku Doktora Heinricha Roggego, który opisuje, że wzgórze Arndsburga

CZAROWNICE Z ARNDSBURGA

W Noc Walpurgii (30 kwietnia) nocny wartownik ze wsi Piaseczno dojrzał trzy czarownice, które dosiadając przetaki leciały z Arndsburga/Blocksbergu w kierunku wsi. Wartownik rzucił kijem w kierunku jednej jędzy tak zręcznie, że trafił przetak wywracając go w odwrotną stronę. Przetak nie mógł lecieć w takim stanie i czarownica runęła na ziemię. Nie mogła się poruszyć, gdyż przydusił ją przetak. Dwie jej koleżanki, nie oglądając się za sobą, oddaliły się szybko. Trafiona wiedźma zaczęła prosić strażnika, żeby ją wypuścił, gdyż jak twierdziła, w ciągu godziny musi powrócić do Arndsburga. Wartownik kopnął przetak wywracając go z powrotem w pierwotne położenie, co umożliwiło odlot czarownicy. Wiedźma zawołała wesoło „Hop, hop na Blocksberg!”. Kiedy mężczyzna obejrzał swój but, zobaczył, że jest całkiem rozerwany i nie ma obcasa. Takie to było wiedźmie „podziękowanie”.

To nie wszystkie tajemnice związane z intrygującym obszarem na północ od Piaseczna. Artykuł jest i tak przydługi, więc tym razem nie opowiem o odnajdowanych tu cmentarzyskach, o starożytnym ludzkim siedlisku, które niektórzy badacze uważali za miejsce składania ofiar z ludzi. Opowiem o tym innym razem.          

  • I Bahr, Auf dem alten Kirchenhuegel bei Blumenwerder, Unser Pommerland, zeszyt 5, Szczecin, 1932, s. 170-171.
  • II Tamże.
  • III Bahr, Auf dem alten Kirchenhuegel bei Blumenwerder, Unser Pommerland, zeszyt 5, Szczecin, 1932, s. 170-171.
  • IV Lemke, Zur Siedlugsgeschichte des Landes Tempelburg. Unser Pommernland, zeszyt 5. s. 138.
  • V 4. Jahresbericht der Gesellschaft fuer pommersche Geschichte und Alterstumurkunde, 1830, s. 31-33.
  • VI Tamże.
  • VII Tamże.
  • VIII Rogge, Der Sagenkranz von Neustettin, Neustettin 1922, s. 114-115
Zdobyty zamek i opuszczony kościół (cz. 3)

Na rys.: Wiedźmy lecą na Blocksberg

Dział: Odkrywcy
poniedziałek, 21 maj 2018 23:25

Zdobyty zamek i opuszczony kościół (cz. 2)

Intrygujący obiekt na starych mapach w okolicach Piaseczna. Zamek pośród bagien nad jeziorem Drawsko, szkielet i Templariusze. Przedstawiamy drugą część tekstu autorstwa Jarosława Leszczełowskiego.

W poszukiwaniu kolejnego obiektu powędrujemy teraz nieco dalej na północ, w kierunku krótkiego odcinka Drawy, który łączy Jeziora Drawsko i Rzepowskie. I tym razem cofniemy się w czasie o następne trzysta lat do początków XVI w., kiedy na tym terenie powstawały pierwsze chrześcijańskie osady.

Na mapach z okresu międzywojennego można znaleźć intrygujący obiekt położony dwa kilometry na północ od wsi Piaseczno. Jest to niewielkie wzgórze leżące nad brzegiem Jeziora Drawsko. Wzgórze otoczone było ze wszystkich stron przez podmokłe tereny, a prowadziła do niego jedynie wąska grobla. Na wspomnianych mapach znajdziemy podpis: ruiny zamku Arendsburg. Okazuje się jednak, że na większości map miejsce to jest wskazywane fałszywie, gdyż, jak stwierdził pastor Fritz Bahr z Siemczyna, dawna twierdza znajdowała się w rzeczywistości kilkaset metrów dalej na północny wschód na wzgórzu leżącym bezpośrednio na południowym brzegu Drawy. Dziewiętnastowieczni mieszkańcy Piaseczna nazywali to miejsce „Arndsburgiem” i potrafili bezbłędnie doprowadzić tam badacza dawnych tajemnic historii.

Dziś nie jest łatwo dostać się do Arendsburga, gdyż otaczają go bagna. Miałem nieco szczęścia, gdyż jesienią 2011 r. długo nie było jakichkolwiek opadów i pomimo zapadającego zmroku odnalazłem dość grząską ścieżkę, która doprowadziła mnie do zamkowego wzgórza. Miejsce to miało niewątpliwe walory obronne, otaczają je bagna, które niegdyś były prawdopodobnie znacznie bardziej niebezpieczne niż dziś, a od północy u stóp wzgórza płynie nieco leniwie Drawa. Żeby odnaleźć ślady dawnego drewniano-ceglanego zameczku trzeba byłoby usunąć wierzchnią warstwę ziemi. Ślady po wykopach archeologicznych, wykonanych na początku XIX wieku, widoczne są jeszcze dziś.

Brak dokumentów, które wprost mówiłyby o wzniesieniu zamku Arendsburg. Prawdopodobnie powstał w czasach, gdy na tych ziemiach gospodarzyły zakony rycerskie najpierw templariuszy a następnie joannitów. Ci ostatni dysponowali czterema zamkami: Tempelburg w Czaplinku (wzniesiony jeszcze przez templariuszy), Johannisburg w Machlinach, Arendsburg i Drahim. Przetrwał tylko ten ostatni. Werner Lemke [IV] wyrażał przypuszczenie, że nazwa zamku Arendsburg może oznaczać, iż zbudował go zasadźca Drawska Pomorskiego (1297) - Arndt von der Goltz. Hipotezę tę wzmacnia lektura zapisów wspomnianego już dokumentu z 1361 r. Na jego mocy mistrz zakonu joannitów Herman von Werberge powierzał braciom Ludekinowi i Georgowi von der Goltz wieś Piaseczno. Bardzo istotną wskazówką jest fakt, że obaj bracia byli synami wspomnianego Arndta. Pogłębiona analiza przywileju z 1361 r. pozwala odkryć wzmianki powiązane z zameczkiem Arendsburg. Czytamy tam między innymi, że przekazane zostało „reiciacula” zwane „Die Were”, które położone jest nad rzeką nazywaną Drawe (Drawa) między jeziorami Draviczyk (Drawsko) i Reepou (Rzepowo). Słowo „reiciacula” jest zupełnie niezrozumiałe, ale w dalszej części tekstu mamy podpowiedź. „Reiciacula” nazywane jest „Die Were”, które to słowo wywodzi się niewątpliwie od „die Wehr”, czyli „obrona”. Jeśli dodamy do tego bardzo precyzyjne określenie położenia tego obiektu, uzyskamy przekonanie bliskie pewności, że wzmianka dotyczyła małej twierdzy nad Drawą, czyli Arendsburga.

Zdobyty zamek i opuszczony kościół (cz. 2)

Walka o zamek według średniowiecznej ryciny (Die Weltchronik)

Niejaki Karol Bauer, dziewiętnastowieczny badacz regionalnych dziejów z Czaplinka, opisał w bardzo wiarygodny sposób wykopaliska, jakie przeprowadzono na wzgórzu zamkowym w 1820 r., i których bezpośrednim świadkiem był znany nam już właściciel majątku w Piasecznie Johannes Gottfried Gruetzmacher. Podczas prac udało się odkryć fundamenty dawnego zameczku, znajdujące się na głębokości około 11 stóp. Twierdza była zbudowana na planie kwadratu o boku 50 stóp. Fundamenty zrobiono z czerwonej cegły, kamieni i gliny. Pokrywała je warstwa popiołu, co świadczyło, że zameczek padł ofiarą pożaru. Wśród popiołów odnaleziono stalową zbroję, w której znajdował się jeszcze szkielet średniowiecznego rycerza. Obok leżały też: para ostróg z zębatymi kółkami, metalowa rękawica i stopiony częściowo hełm. Ponadto wokół walały się liczne groty strzał. Jeden z nich tkwił zresztą bardzo mocno w kręgosłupie szkieletu, co pozwala przypuszczać, że trafienie strzałą było przyczyną śmierci rycerza. Dziewiętnastowieczni badacze przypuszczali, że zamek został zdobyty i zniszczony od strony zachodniej, gdzie rozegrała się prawdopodobnie krwawa walka. Znaleziono tam aż 50 grotów strzał i liczne ludzkie kości w tym czaszkę z dość dobrze zachowanym uzębieniem [VI].

Na temat zniszczenia zamku można snuć różne domysły. Ślady odkryte w 1820 roku wskazują, że ostateczna walka rozegrała się wtedy, gdy wojsko dość powszechnie używało łuków, co świadczyłoby, że starcie musiało mieć miejsce wcześniej niż w XV wieku. W 1378 r. doszło do ataku wojsk księcia pomorskiego Swantibora na posiadłości joannitów. Ofiarą najazdu padły wtedy zameczki w Czaplinku (Tempelburg) i w Machlinach (Johannisburg). Możliwe, że Pomorzanie zaatakowali i zniszczyli również mały Arendsburg. Inna hipoteza opiera się na pewnych niejasnościach związanych z omawianym już dokumentem z 1361 r. Niektóre słowa są tam nieczytelne, więc nie wszystko jest do końca jasne. Fritz Bahr zauważył, że z tych nieco zagmatwanych sformułowań, można odczytać, iż zamek w Arendsburgu był zrujnowany już w 1361 r. i wymagał odbudowy „w dogodniejszym czasie”. Jak było naprawdę? Tego nie dowiemy się chyba już nigdy.

C.D.N.

Dział: Odkrywcy

Wędrująca wieś, stary grobowiec i legendy znad jeziora Drawsko. Przedstawiamy pierwszą część tekstu autorstwa Jarosława Leszczełowskiego. 

Na północ od Piaseczna leży obszar, który kryje wiele zagadek przeszłości. Piesza wyprawa w tym kierunku może przynieść zapalonemu turyście wiele interesujących wrażeń. Wspaniałe łąki wzgórza i majestatyczne Jezioro Drawsko widoczne z każdego wzniesienia. Znajdują się tam trzy obiekty, pochodzące z różnych okresów dziejów tych okolic. Dzielą je setki lat, dlatego nasza wycieczka będzie jednocześnie wyprawą w czwarty wymiar. Wybrałem się w te okolice w czasie jednego z pięknych listopadowych wieczorów w 2011 r. Już na początku mojej wycieczki słońce chyliło się ku zachodowi i z każdą minutą robiło się coraz ciemniej. Było zimno i bezchmurnie, a wspaniała przejrzystość powietrza dodawała uroku całej okolicy. Na zachodzie cały horyzont ozdobiony był gamą różnych odcieni czerwieni przechodzących w fiolet i w końcu w nocny granat. Natomiast całą wschodnią stronę zajmowało widoczne w oddali Jezioro Drawsko, którego brzegi porastał wąski pas drzew. Pogłębiający się półmrok czynił okolicę bardziej tajemniczą, a w pewnej chwili nad jeziorem pojawiła się wielka tarcza księżyca, którego światło odbijało się od spokojnej tafli wody jeziora. Między brzegiem a widoczną w oddali Syrenią Wyspą utworzył się szeroki srebrny szlak. Chyba właśnie w takich chwilach w ludzkiej wyobraźni powstawały legendy o wiedźmach, zaginionych dzwonach i kobietach-rybach. Nie mogłem wybrać lepszej pory dla wyprawy w te okolice.

***

Piaseczno (dawniej Blummenwerder) to osada o bardzo starej metryce, gdyż już w 1361 r. mistrz zakonu joannitów Hermann von Wereberge wydał przywilej, na mocy którego przekazał wieś jako lenno dwóm braciom Ludekinowi i Georgowi z rodu von der Goltzów. Była to pierwsza wzmianka o tej miejscowości, która powstała zapewne w połowie czternastego wieku.

Szczegółowe dzieje wsi nie są przedmiotem tego artykułu. Dla naszych rozważań istotne jest, że w XVI wieku ludność w posiadłości ziemskiej rodziny von der Goltz, wraz z jej właścicielami przeszła na protestantyzm. Jak grzyby po deszczu powstawały wtedy ewangelickie kościoły. W 1555 roku wzniesiono kościółek w Piasecznie, który został poświęcony przez pastora z Siemczyna Johanna Gruetzmachera. Trudno powiedzieć jak wyglądała ta pierwsza świątynia. Nie była to solidna budowla, gdyż już po pięćdziesięciu latach wniesiono w tym samym miejscu nowy ryglowy kościół. Co ciekawe, osada Piaseczno nie leżała wtedy w miejscu, w którym odnajdziemy ją dzisiaj, czyli nad północnym brzegiem jeziora Piasecznik Wielki, lecz kilkaset metrów dalej na północ. W ciągu wieków Piaseczno odbyło więc swoistą wędrówkę w kierunku jeziora.

Piaseczno podobnie jak sąsiednie Rzepowo zostało sprzedane przez Goltzów królowi pruskiemu Fryderykowi Wilhelmowi III. Kilka lat później w 1793 r. wieś odkupił ówczesny właściciel Siemczyna tajny radca Henryk August von Arnim. Jednak do bardzo ważnych przemian w tej osadzie doszło w 1812 r., kiedy wieś kupił Johann Gottfried Gruetzmacher [V]. Był to potomek pastora Johanna Gruetzmachera, który w szesnastym wieku poświęcił kościół w Piasecznie. Zanim stał się właścicielem ziemskim w Piasecznie, Gruetzmacher  mieszkał w Świerczynie, gdzie posiadał gospodarstwo i tytuł wolnego sołtysa lennego (Freischulze). Zbudował on majątek ziemski i nową osadę na południe od ówczesnej wsi nad brzegiem jeziora Wielki Piasecznik. Wkrótce stara osada wokół dawnego kościółka zaczęła się wyludniać. Według Fritza Bahra [I] mieszkańcy starego Piaseczna nie osiedlili się w nowej wsi, lecz przenosili się raczej do Rzepowa i Siemczyna. Przy majątku ziemskim powstało więc zupełnie nowe Piaseczno, którego mieszkańcy korzystali jedynie z cmentarzyka położonego na dziedzińcu starego kościółka. Chłopskie chałupy w dawnej wsi rozebrano a obejścia przeznaczono na pola uprawne. Przez długie lata miejscowi rolnicy natrafiali podczas orki na resztki dawnych gospodarstw. W nowym miejscu energiczny Johann Gottfried Gruetzmachaer zbudował szkołę i w 1819 r. kościół (według innych źródeł w 1820 r.). Te poważne inwestycje zrealizował z własnych środków, pomimo kryzysu ekonomicznego, który ogarniał pruskie państwo.

Uzbrojeni w podstawową wiedzę o historii wsi wyruszymy teraz na wyprawę w poszukiwaniu historycznych pamiątek, ale tym razem nie do obecnej wsi, ale do miejsca jej  pierwotnego położenia i dalej nad Drawę, która wpada do Zatoki Rzepowskiej. Po minięciu obecnego kościółka i budynku spichlerza ruszymy drogę polną, która wiedzie z Piaseczna prosto na północ. Po kilkuset metrach po lewej stronie dostrzeżemy zadrzewiony wzgórek. To właśnie tam wznosił się niegdyś stary kościół, a wokół rozmieszczona była stara osada. Do tego miejsca można dojść, idąc miedzami między polami uprawnymi.

Jak już wspomniałem, po likwidacji starej osady w tym miejscu znajdował niewielki cmentarzyk. 80 lat temu odwiedził go i opisał pastor Fritz Bahr, który odnalazł tam wyraźne fundamenty starej świątyni zbudowane z polnych kamieni. Założyciel nowej wsi Johann Gottfried Gruetzmacher zmarł 1825 r. i został pochowany właśnie w tym miejscu. W księdze siemczyńskiej parafii znajdował się pod tą datą następujący zapis: „Johann Gottfried Gruetzmacher, patron kościoła i właściciel ziemski w Blumenwerder, zmarł 20 maja na gorączkę nerwową w wieku 55 lat. Błodzy są zmarli, którzy umierają w Bogu. Odpoczywają od swej pracy, lecz ich dzieła pozostaną po nich” [II].

Zdobyty zamek i opuszczony kościół (cz. 1)

Zdjęcie satelitarne (źródło: maps.google.com), na którym dostrzec można obiekty, które odwiedzimy w tej wędrówce. Przerywaną linią zaznaczyłem drogę dojścia do ruin starego kościółka.

W latach trzydziestych XX w. pastor Fritz Bahr odszukał na starym cmentarzu nagrobek Gruetzmachera. Nad mogiłą stał żeliwny krzyż z napisem:

„Johann Gottfried Gruetzmacher, geboren den 10. Juni 1770 gestorben den 20. Mai 1825” III].

Minęło 80 lat, czy dziś możliwe jest odnalezienie śladów starego kościółka? Tak. W zasadzie niewiele się zmieniło. Dziedziniec kościelny otoczony jest dość dobrze zachowanym kamiennym ogrodzeniem. Cały teren cmentarzyka porośnięty jest barwinkiem. Ku mojemu zaskoczeniu odnalazłem też bez trudu kamienne fundamenty dawnego kościółka. Nie ma już niestety żeliwnego krzyża, który pewnie padł ofiarą złomiarzy, lecz widoczne jest jeszcze miejsce pochówku dawnego właściciela Piaseczna.

Zdobyty zamek i opuszczony kościół (cz. 1)

Kościelne wzgórze. Listopad 2011 r. Fot. J. Leszczełowski

Zdobyty zamek i opuszczony kościół (cz. 1)

Otoczone barwinkiem resztki nagrobka Johanna Gottfrieda Gruetzmachera. Fot. J. Leszczełowski

C.D.N.

Dział: Odkrywcy

Za każdym razem, kiedy książka, publikacja związana z naszym regionem trafia na rynek jest to ważne wydarzenie, którego nie można pominąć. Przecież zdarza się to dość rzadko. Za sprawą regionalistów takich jakim jest Jarosław Leszczełowski takie wydarzenia mają miejsce częściej.

Tym razem Jarosław Leszczełowski napisał „W krainie legend Pojezierza Drawskiego” 

  • Książkę do prezentacji otrzymałem od Alicji Leszczełowskiej – żony autora, za co jej serdecznie dziękuję.
W krainie legend Pojezierza Drawskiego_14
Okładka książki "W krainie legend Pojezierza Drawskiego" Jarosława Leszczełowskiego

Sprawka Starostwa Powiatowego w Drawsku Pomorskim

Inicjatorem tego wydania legend o naszym terenie jest Starostwo Powiatowe w Drawsku Pomorskim. 

Publikacja wypełnia zamysł władz powiatowych, które postanowiły wspierać i promować rodzimych autorów i twórców. „W krainie legend Pojezierza Drawskiego” trafi do przedszkoli, świetlic, szkół podstawowych powiatu drawskiego jako lektura i znakomita pomoc w edukacji regionalnej.” – Informuje powiatowy samorząd.

W krainie legend Pojezierza Drawskiego_15
Inicjatorzy i wydawcy książki. Fot. Starostwo Powiatowe

1500 egzemplarzy

1500 sztuk - taki nakład został wydany w ramach tej publikacji. Właścicielem praktycznie całości jest Starostwo Powiatowe w Drawsku Pomorskim. 100 sztuk odkupił autor i część przeznaczył do wolnej sprzedaży. Tak więc spieszcie się.

Nowa książka już jest w złocienieckiej księgarni BookBook. Można też ją kupić w sklepach papierniczych u pani Więckowej (Boh. Warszawy) i u pana Ptaka (Piątego Marca)” – Informuje Jarosław Leszczełowski

W krainie legend Pojezierza Drawskiego_2
Na półce w księgarni. Fot. Jarosław Leszczełowski

W Krainie Legend Pojezierza Drawskiego wydane i wielki sukces autora i osób współpracujących. Podziękowania dla zaangażowanych, a już w przyszłym tygodniu będę również przekazywał publikację do szkół i bibliotek. Kreujemy jako Powiat Drawski tak wspaniałe przedsięwzięcie” – powiadomił na FB Starosta Drawski Stanisław Kuczyński.

W krainie legend Pojezierza Drawskiego - Jarosław Leszczełowski

Ta 154. stronicowa książka w wysokiej jakości papierze w twardej okładce zawiera zbiór legend w trzech językach (polskim, angielskim, niemieckim). Co ważne legendy zebrał i opisał Jarosław Leszczełowski. Klimatu tej tajemniczej podróży dodały ilustracje barwnymi akwarelami Elżbiety Kordek – artystki ze Złocieńca. 

W krainie legend Pojezierza Drawskiego_9

Wydanie zostało podzielone na części. Rozpoczyna ją „Baśniokrąg powiatowej stolicy”. Później czytelnik trafia do Złocieńca „Wokół miasta dobrego sukna”. Kolejny etap podróży to „Tam gdzie rozum szlifują”. Nie zapomniany zostaje także obręb Wierzchowa. Jest „Wierzchowski wieniec legend” a kończy podróż dział pt. „Gmina z legendą w herbie”.

W krainie legend Pojezierza Drawskiego_12

Nie bez dawnych kulturoznawców, badaczy i regionalistów

Autor zdobyte przypowieści opisywał na własny sposób, nieco je ubarwiając, lecz zapewnia, że konsekwentnie trzymał się motywów legend spisanych przez dawnych badaczy pomorskiej kultury ludowej. Wskazuje jak ważne były prace Antona Hellera ze Złocieńca, Georga Kussela z Wierzchowa, prof. Ottona Knoopa, prof. Henricha Roggego czy pastora dr Fritza Bahara z Siemczyna. 

W krainie legend Pojezierza Drawskiego_13

Zachęcam

Książkę mam dopiero drugi dzień, dlatego też rozpoczynam podróż z Legendami Pojezierza Drawskiego. Niemniej po tych dwóch dniach śmiało mogę polecić każdemu mieszkańcowi. Jest to nie tylko wydanie dla dorosłych. Doskonale wpisuje się w edukację regionalną młodzieży i dzieci. Może też stanowić doskonała pozycję do poczytania dziecku, a starszym do nauki języków obcych. 

W krainie legend Pojezierza Drawskiego_8
 
 
Dział: Złocieniec

3 września br. podczas uroczystej inauguracji Zachodniopomorskich Dni Dziedzictwa „Pamięć miejsc i ludzi” w Zamku Książąt Pomorskich w Szczecinie Wiesław Piotrowski oraz Jarosław Leszczełowski zostali wyróżnieni odznakami „Za opiekę nad zabytkami” przyznanymi przez Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego na wniosek Stowarzyszenia Konserwatorów Zabytków.

Odznaka "Za opiekę nad zabytkami" jest nadawana jako wyróżnienie osobom zasłużonym w społecznej opiece nad dobrami kultury lub w działalności konserwatorskiej. Podstawą przyznania wyróżnienia jest ustawa z dnia 23 lipca 2003 r. o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami.

Wiesław Piotrowski i Jarosław Leszczełowski wyróżnieni odznakami „Za opiekę nad zabytkami”

Wiesław Piotrowski otrzymał złotą odznakę. Z zawodu strażak, prywatnie miłośnik historii Polski, a w szczególności historii regionu drawskiego. Jest posiadaczem ogromnych zbiorów związanych z historią tych ziem, ale również z historią wojskowości, życia społecznego i kulturalnego Polski i Europy. Jest popularyzatorem wiedzy historycznej wśród dzieci, młodzieży i osób dorosłych, poprzez organizowanie wystaw, na których eksponuje swoje cenne zbiory. W 2012r. Pan Wiesław Piotrowski otrzymał tytuł „Zasłużony dla gminy Drawsko Pomorskie”.

Jarosław Leszczełowski, który został odznaczony srebrną odznaką, jest badaczem historii regionalnej Pojezierza Drawskiego i autorem wielu książek o niej traktujących, m.in. czterotomowej monografii Złocieńca oraz cyklu „Wędrówek w pięciu wymiarach”. Wielokrotnie organizował prelekcje oraz wycieczki odkrywające przed uczestnikami tajemnice ziemi drawskiej. W 2007 roku otrzymał tytuł Honorowego Obywatela Miasta i Gminy Złocieniec.

Wiesław Piotrowski i Jarosław Leszczełowski wyróżnieni odznakami „Za opiekę nad zabytkami”
 

Dodatkowe informacje

  • ISSUU
poniedziałek, 24 sierpień 2015 17:57

Spotkanie z Jarkiem Leszczełowskim

Niedzielne popołudnie przywitało nas słońcem, dlatego tym bardziej jest nam miło, że pamiętaliście o spotkaniu z Jarkiem Leszczełowskim. W miłej atmosferze, w klimatyzowanej sali kinowej Złocienieckiego Ośrodka Kultury ponad 60 osób miało przyjemność wysłuchać niezwykłych opowieści o historii naszego regionu, pn."Wędrówki wokół trzech pałaców". Tym razem bohaterami są pałace w Darskowie, Suliszewie i Karwicach, których dzieje opisane zostały skrupulatnie w najnowszym wydawnictwie "Wędrówki między Drawskiem Pomorskim a Złocieńcem". W blisko dwu godzinnym spotkaniu Jarek z pasją opowiadał nam o największych tajemnicach ówczesnych właścicieli.

Nie zabrakło historii związanej z Kościołem w Draskowie i nieszczęśnikiem pochowanym na skraju schodów, czy torfem wydobywanym o północy z Suliszewa, mający przynieść wielkie bogactwo. Najbardziej intrygującą historią okazały się trzy wersje legendy o murzynce. Wśród wielu legend usłyszeliśmy również fakty historyczne związane z wędrującymi zabytkami Suliszewa. Już dziś serdecznie zapraszamy do Ośrodka Kultury w Mirosławcu, gdzie 12 września o 17:00 odbędzie się kolejne spotkanie z historią, które poprowadzi Jarosław Leszczełowski. 

 

Dział: Złocieniec
niedziela, 01 marzec 2015 12:24

Pierwsza wzmianka o wsi Chlebowo/Klebow

Wieś Chlebowo leży w pobliżu wschodniego brzegu jeziora Siecino, z dala od miejskiego zgiełku i ważniejszych szlaków komunikacyjnych. Opowieść o dziejach tej miejscowości i kilku intrygujących pamiątkach historycznych zajęłaby dość dużo miejsca, dlatego w tym artykule skupię się na opisie pewnego burzliwego epizodu, dzięki któremu osada Klebow wyłoniła się po raz pierwszy z dziejowych mroków. Wydarzenie, o którym opowiem, związane było z wojną trzynastoletnią i w większym lub mniejszym stopniu dotyczyło czterech piętnastowiecznych państw: Królestwa Polskiego, Księstwa Słupskiego, Marchii Brandenburskiej i Państwa Zakonu Krzyżackiego. Z kilku publikacji o Ziemi Drawskiej możemy dowiedzieć się, że wieś Chlebowo została pierwszy raz wspomniana w dokumentach źródłowych w 1467 r., gdyż miała być wtedy zajęta przez nieopłacony oddział najemnych żołnierzy pod dowództwem niejakiego kapitana Schranka von Nossungk. Żołnierze ci brali wcześniej udział w wojnie trzynastoletniej, walcząc po polskiej stronie i mieli nie otrzymać należnego im żołdu od króla polskiego Kazimierza Jagiellończyka (i).

Nie będę ukrywał, że dość sceptycznie podchodziłem do tej wzmianki, gdyż autor popularnej monografii powiatu drawskiego (Rudolf Ruprecht) nie wskazał źródeł pochodzenia tej informacji. Poszedłem jednak tym intrygującym tropem i już po kilku godzinach doszedłem do przekonania, że wzmianka jest jednak wiarygodna i dotyczy najbardziej interesującego zdarzenia w całej historii Chlebowa. Zacząłem od poszukiwania informacji dotyczących osoby Schranka von Nossungk. Ponieważ nie jestem specjalistą od wojny trzynastoletniej, najpierw zapuściłem sieci w Internecie. Od kilku lat trwa intensywny proces cyfryzacji starych, ciekawych publikacji i materiałów źródłowych, który realizowany jest na kilku polskich uczelniach. W rozrastających się bibliotekach cyfrowych znajdują materiały, których w ostatnich latach bezskutecznie poszukiwałem, a na wyprawę do którejś z klasycznych wielkich bibliotek pomorskich często brakowało mi czasu. Tak więc za pośrednictwem ogólnoświatowej sieci komputerowej odszukałem nazwisko rotmistrza Schranka w elektronicznej wersji „Księgi żołdu związku pruskiego z okresu wojny trzynastoletniej” (ii) , która została wydana i opracowana przez polskiego historyka A. Czacharowskiego w 1969 r. W księdze tej zapisano: Noch 120 gulden haben wir beczalt Lorencz Schranke von Herrn Ulrich Czirwonka (Jeszcze 120 guldenów zapłaciliśmy Lorenzowi Schranke przez Urlicha Czirwonkę). Jest to informacja o wypłacie należnego żołdu Lorenzowi Schranke za pośrednictwem Ulricha Czirwonki. Ten ostatni to Czech Oldrzych Czerwonka, dowódca krzyżackiej załogi Malborka, który przeszedł na polską stronę, oddając potężne zamczysko Polakom. Później dostał za te zasługi trzy starostwa. Wspomniana księga żołdu potwierdza, że Oldrzych otrzymał pieniądze od rady miejskiej Torunia na żołd dla podległych mu rot pieszych. Jednym z jego żołnierzy był ów Lorenz Schranke lub Wawrzyniec Schrank z Notczyngen, odnotowany w Chlebowie przez Brandenburczyków jako Schrank von Nossungk. Był on jednym z wybitnych dowódców rot pieszych polskich wojsk zaciężnych. Jego nazwisko pojawia się w wielu źródłach aż do 1488 r., później pewnie umarł. Wsławił się dzielnym wojowaniem pod Brodnicą. W 1457 r. słychać było o nim w Oliwie, gdzie wraz z Gotardem z Radlina i sześciuset żołnierzami przygotował do obrony polskie opactwo, otaczając je szańcami i rowami. W 1465 r. Schrank miał mniej szczęścia, gdyż dostał się do niewoli krzyżackiej pod Starogardem, z której został uwolniony po polskim zwycięstwie i zdobyciu Chojnic w 1466 r. Jeszcze tego samego roku, kiedy prawdopodobnie Wawrzyniec Schrank dowodził polską załogą zdobytych wcześniej Chojnic, zdarzył się interesujący nas incydent. Kazimierz Jagiellończyk rzeczywiście spóźniał się z żołdem, więc Schrank postanowił wyprawić się na ziemie Księstwa Słupskiego, żeby zdobyć trochę łupów i zaopatrzenia dla swego licznego oddziału. Napisał o tym Jan Długosz:

  „W tym samym czasie najemni żołnierze, tak króla, jak i mistrza, żeby nie wydało się, że działają dla wypłaty żołdu, cierpiący z powodu próżnowania, zebrawszy razem orszak złożony z dwu tysięcy pod wodzą Jana Schranka, wbrew rozkazowi króla i mistrza przechodząc do ziemi słupskiej, która była w rękach księcia słupskiego, zajmują gród Pełcznicę (Połczyn – przypis JL) i spędzają tam cały okres zimy, nie zwracając uwagi na rozkazy króla, który dwukrotnie […] kazał im stąd odejść. Wówczas też został zagarnięty pozostający pod zarządem Jana Marcinkowskiego Kaszubę zamek królewski Drahim przez jednego ze słupczan, do którego należała Pełcznica. Dlatego uzgodniono, że Polak ustąpi z Pełcznicy, a Sas z Drahimia. W ten sposób przywrócono pokój między Schrankiem a księciem słupskim, który osobiście otoczył czterema tysiącami Schranka i jego ludzi w Pełcznicy” (iii) .

Czego dowiadujemy się z tekstu Długosza? Nieopłacone wojsko pod dowództwem Schranka zdobywa Połczyn leżący w granicach Księstwa Słupskiego i należący między innymi do rodziny von Manteuffel. Ci ostatni tracą swój Połczyn przepędzeni przez najemników, ale zdobywają Drahim, gdzie rządził starosta Jan von Wedel nazwany przez Długosza Janem Marcinkowskim Kaszubą. Żołnierze Schranka pozostają w Połczynie aż do wiosny 1467 r. Wtedy to właśnie jakichś ich oddział zajął Chlebowo, dzięki czemu pierwszy raz wymieniono tę miejscowość. Pamiętać należy, że Chlebowo należało do sąsiedniej Marchii Brandenburskiej a nie do Księstwa Słupskiego, ale to było Schrankowi i jego żołnierzom obojętne. W ten sposób zadarł już z kolejnym władcą. Polskiego króla nie słuchał, napadł na ziemię księcia pomorskiego, a łupił wioski margrabiego brandenburskiego. Nic dziwnego, że wkrótce wpadł w tarapaty i został oblężony w Połczynie. Jakoś jednak udało mu się wyjść z tych kłopotów cało, a łaski króla polskiego odzyskał pewnie dlatego, że przyczynił się do odzyskania zajętego przez pomorzan Drahimia

Piesi żołnierze zaciężni z okresu wojny trzynastoletniej

Ciekawym szczegółem podanym przez Jana Długosza jest fakt, ze Schrank zebrał swój oddział z najemników, którzy walczyli po obu stronach polsko-krzyżackiego konfliktu. Innymi słowy Chlebowo  zostało zajęte przez oddział polsko-krzyżackich zaciężnych żołnierzy. W tym czasie łączył ich wspólny interes. Skończyła się wojna i władcy zaczęli się spóźniać z wypłatą żołdu. Trzeba było więc szukać środków do życia, a może nawet nowych „pracodawców”. 

Długosz nie wspominał jednak nic o złupionym Chlebowie, powstaje więc pytanie, skąd pochodzi ta informacja? Źródło wskazał Paul von Niessen w monografii Drawska Pomorskiego napisanej w 1897 r. (iv)  Otóż na postępowanie polskich żołnierzy zaciężnych poskarżył się 11 stycznia 1467 roku rezydujący w Drawsku urzędnik brandenburski Mikołaj Barwegh i to właśnie on jako pierwszy umieścił w dokumencie pisanym informację o wsi Klebow. 

Paul von Niessen przedstawił wydarzenia w Połczynie w nieco innym świetle. Otóż po zawarciu pokoju toruńskiego najemnicy Schranka szukali nowego zatrudnienia i dlatego właśnie udali się na pogranicze pomorsko-brandenburskie. Rozgrywał się tam dość ostry konflikt między margrabią Fryderykiem II a księciem pomorskim Erykiem II. Według Paula von Niessena po zajęciu Połczyna przez Schranka doszło do negocjacji z Fryderykiem II, który chciał wziąć ten liczny i zaprawiony w bojach oddział na swój żołd. Zawarto nawet stosowny układ, ale kiedy margrabia Fryderyk stanął z oddziałem wojska w Choszcznie, najemnicy Schranka złamali zawarty układ i nie dołączyli do wojsk brandenburskich. Tymczasem książe Eryk II zdobywając Drahim postawił oddział Schranka w trudnej sytuacji, odcinając mu drogę odwrotu w kierunku Polski. Pewnie dlatego żołnierze zdecydowali się na marsz w kierunku południowym i rozłożyli się na leżach we wschodniej części powiatu drawskiego, czyli na ziemi brandenburskiej. Wtedy właśnie zajęli Chlebowo i Gawroniec, pustosząc te miejscowości. Mikołaj Barwegh próbował skłonić żołnierzy Schranka, żeby ci zaopatrywali się w chleb i piwo w Drawsku, płacąc za tę żywność, zamiast łupić biednych ludzi.   

Warto wspomnieć o dodatkowym szczególe dotyczący opisywanego zdarzenia, który opisany został się w książce o historii Połczyna autorstwa Ryszarda Maske (v) . Ten znawca historii Połczyna Zdroju twierdzi mianowicie, że Drahim został opanowany przez Petera von Glasenapp. Ta informacja nie jest sprzeczna z opisem Długosza, gdyż Połczyn należał wówczas również do rodu von Glasenapp, nie tylko do Manteuflów.

Na zakończenie dodajmy, że powyższy barwny epizod nie jest związany tylko z historią Chlebowa, lecz co najmniej w równym stopniu dotyczy dziejów Gawrońca, Połczyna Zdroju, Starego Drawska i Drawska Pomorskiego.

  • i. Ruprecht, Der Landkreis Dramburg. Chronik fuer Heimatfreunde, 1976 r., s. 175
  • ii. Czacharowski, Księga żołdu związku pruskiego z okresu wojny trzynastoletniej 1454-1466, 1969r. s. 101
  • iii. Dlugosz Roczniki czyli kroniki sławnego Królestwa Polskiegos...wydanie z 2006 r. s. 181
  • iv. Niessen, Geschichte der Stadt Dramburg, 1897 r., s. 100-101
  • v. Maske, Gesichte der Stadt Bad Polzin in Pommern, 1937 r. s. 41-42

 

Dział: Odkrywcy
czwartek, 19 luty 2015 21:43

Drawska Gala Samorządowa 2015

Sala kinowa Centrum Kultury im. Eugeniusza Poniatowskiego w Drawsku Pomorskim była w czwartek (19 lutego) miejscem wręczenia "Złotych Żagli", które przyznano w ramach III Drawskiej Gali Samorządowej. Statuetka "Złotego Żagla" przyznana przez Kapitułę Drawskiej Gali Samorządowej nawiązuje do hasła promocyjnego naszego miasta  "Wiatr w Twoje Żagle". Podczas tegorocznej gali przyznano 7 Złotych Żagli oraz 24 nominacji.

Na zaproszenie organizatora – Burmistrza Drawska Pomorskiego – w drawskim centrum kultury zjawiło się ponad 250 gości. Uroczystość rozpoczęła się od powitania wszystkich zebranych, którego dokonali prowadzący: Kamila Marczewska-Cygan – pracownik Urzędu Miejskiego w Drawsku Pomorskim  i Dariusz Baranik – dziennikarz TVP Szczecin.  Współorganizatorem gali był Ośrodek Kultury w Drawsku Pomorskim.

Zanim wręczono „Złote Żagle” ogłoszone zostały wyniki konkursu pt. „Drawska Wieś Aktywna”, w którym wyłonione zostały najaktywniejsze w 2014 roku sołectwa gminy Drawsko Pomorskie. W trakcie konkursu pod uwagę brane były wszelkie aspekty aktywności sołectw, m. in. dbałość o ład, estetykę i porządek w sołectwie, promocja, aktywność sportowa, kulturalna. Oceny sołectw dokonała komisja złożona z radnych i pracowników Urzędu. Nagrody zwycięzcom konkursu wręczyli Ireneusz Gendek - Przewodniczący Rady Miejskiej i Zbigniew Ptak - Burmistrz Drawska Pomorskiego. Pierwsze miejsce zajęło Sołectwo Zarańsko, drugie Sołectwo Żółte, trzecie Sołectwo Jankowo. 

Złote Żagle

KATEGORIA KULTURA FIZYCZNA I SPORT

W pierwszej kategorii statuetkę z rąk Marka Tobiszewskiego – Zastępcy Burmistrza Drawska Pomorskiego – otrzymała Eliza Wiska, która trenuje karate w Międzyszkolnym Uczniowskim Klubie Sportowym ,,OYAMA”. W 2014r. Eliza startowała na Mistrzostwach Europy w Karate Kyokushin, które odbyły się w Grecji. Osiągnęła tam wielki sukces zdobywając złoty medal w konkurencji ,,kata”.  Dzięki temu sukcesowi zdobyła możliwość reprezentowania Polski na Mistrzostwach Świata w Japonii. Podczas mistrzostw odbywających się w kraju kwitnącej wiśni zanotowała bardzo dobry wynik, gdyż startując w jednej kategorii wiekowej z seniorkami zajęła 6 miejsce.  

Nominowanymi w tej kategorii byli także:

  • - Klub Sportowy ,,Orliczek”,
  • - Stowarzyszenie ZDR Rally Team, 
  • - Stowarzyszenie Aktywna Wieś,
  • - Małgorzata Piłatowska. 

KATEGORIA OŚWIATA, NAUKA, EDUKACJA

W drugiej kategorii statuetkę z rąk Anny Mieczkowskiej – członka Zarządu Województwa Zachodniopomorskiego i Ryszarda Micko - Wicewojewody Zachodniopomorskiego – otrzymało Stowarzyszenie Pomocy Dzieciom Niepełnosprawnym ,,Radość z życia”. W 2012r. Stowarzyszenie „Radość z życia” uruchomiło Ośrodek Rehabilitacyjno – Edukacyjno – Wychowawczy w Gudowie. Ośrodek przeznaczony jest dla osób z niepełnosprawnością umysłową, a  większość jego podopiecznych jest mieszkańcami powiatu drawskiego i gminy Drawsko Pomorskie. Osoby w wieku od 3 do 25 lat realizują tu obowiązek szkolny i mają zapewnioną profesjonalną opiekę i rehabilitację. W 2014 roku stowarzyszenie poszerzyło swoją działalność uruchamiając w Gudowie przedszkole „Tęczowa Kraina”, w którym opiekę znajdują dzieci niepełnosprawne. Stowarzyszenie świadczy również specjalistyczne usługi opiekuńcze dzieciom i dorosłym osobom niepełnosprawnym. W ramach tych usług zapewnia opiekę oraz kompleksową rehabilitację.

Nominowanymi w tej kategorii byli także: 

  • - Lucyna Jabłońska, 
  • - Adrian Struski, 
  • - Szkoła Podstawowa w Drawsku Pomorskim, 
  • - Stowarzyszenie ,,Żarek”.

KATEGORIA KULTURA

W tej kategorii nagrodę z rąk Michała Otłowskiego – utalentowanego reżysera wielu filmów – oraz Zbigniewa Krzywańskiego –gitarzysty, współzałożyciela zespołu Republika – otrzymał zespół Pomorzanki.  Zespół obchodzi w tym roku 30-lecie pracy artystycznej. Zespół oprócz występów na scenie organizuje przedstawienia widowisk kolędniczych i obrzędowych, tworzy wieńce dożynkowe, kultywuje tradycje ludowe. Pomorzanki występują na wielu scenach naszego województwa podczas przeglądów zespołów folklorystycznych oraz uświetniają kulturalne imprezy plenerowe. 

Nominowanymi w tej kategorii byli także: 

  • - Ośrodek Kultury w Drawsku Pomorskim, 
  • - Stowarzyszenie Przyjaciół Drawska ,,Meander”,
  • - Jarosław Leszczełowski, 
  • - Ewa Kamińska-Mikołajczyk. 

KATEGORIA GOSPODARKA

W czwartej kategorii statuetkę ,,Złotego Żagla” z rąk Ireneusza Gendka – Przewodniczącego Rady Miejskiej w Drawsku Pomorskim – otrzymało Przedsiębiorstwo Budownictwa Drogowego ,,BUDRO”. Przedsiębiorstwo ,,BUDRO” od wielu lat z powodzeniem działa na terenie gminy, powiatu i województwa zachodniopomorskiego. Mimo nie najlepszej koniunktury oraz niewystarczających inwestycji rządowych w zakresie budowy i remontów dróg, firma dobrze sobie radzi na naszym rynku. ,,BUDRO” jest wykonawcą wielu robót drogowych na terenie miasta i gminy Drawsko Pomorskie, których efektem są nowe ulice, chodniki i parkingi. Firma inwestuje także w swój rozwój. W 2014r. oddana do użytku została nowa siedziba firmy przy ul. Podmiejskiej.

Nominowanymi w tej kategorii byli także: 

  • - Nadleśnictwo Drawsko, 
  • - Firma Olex-Trans Edmund Olesiński, 
  • - Piekarnia Cukiernia Iwona i Kazimierz Pokutyńscy,
  • - Leszek Struszka, 
  • - Mięso i Wędliny Zofia Zawrot. 

KATEGORIA TURYSTYKA, REKREACJA I WYPOCZYNEK

W piątej kategorii nagrodę z rąk Eugeniusza Storoniaka – Radnego Rady Miejskiej w Drawsku Pomorskim – otrzymał Paweł Górzyński, członek PTTK od 1999 r., przodownik turystyki pieszej, przodownik turystyki kolarskiej, znakarz nizinnych szlaków pieszych, kolarskich i konnych. Inicjator powstania sieci szlaków rowerowych w okolicach Drawska Pomorskiego. Łącznie ,,wyznakował” ok. 1500 km nowych szlaków turystycznych oraz odnawia już istniejące na obszarze województw: zachodniopomorskiego, pomorskiego, lubuskiego i wielkopolskiego, a także na obszarze Drawieńskiego Parku Narodowego.  Od października 2008r. pełni funkcję Prezesa Koła Turystyki Rowerowej. To również świetny organizator imprez turystycznych, prowadzi rajdy rowerowe, piesze i spływy. W przystępny sposób na imprezach turystycznych potrafi przekazywać treści krajoznawcze. Jest autorem przewodników turystycznych, folderów oraz materiałów promocyjnych dotyczących Drawska Pomorskiego i Pojezierza Drawskiego. W 2007 roku wyróżniony został przez Ministra Sportu i Turystyki odznaką honorową "Za zasługi dla turystyki". Od 2009 roku zaangażowany jest w ideę „morsowania” jako współpomysłodawca i organizator wszystkich edycji Drawskich Spotkań Morsów.

Nominowanymi w tej kategorii byli także: 

  • - Jan Kalinowski, 
  • - Ośrodek Wypoczynkowy ,,Taurus”,
  • - Stowarzyszenie Land Rover Club PL, 
  • - Pensjonat ,,Villa Harmonia”
  • - Drawski Klub Morsów,
  • - PTTK Oddział w Drawsku Pomorskim. 

KATEGORIA DZIAŁALNOŚĆ SPOŁECZNA

W szóstej kategorii nagrodę z rąk Zofii Nowickiej – Radnej Rady Miejskiej w Drawsku Pomorskim – otrzymało sołectwo Żółte za ogrom pracy włożony w pracę nad remontem kościoła, inicjatywy społeczne i aktywność. 

Nominowanymi w tej kategorii byli także: 

  • - Agnieszka Waszczyk, 
  • - Daniel Puchalski, 
  • - Michał Walkiewicz. 
  • - Caritas Parafii pw. Świętego Pawła

KATEGORIA WYRÓŻNIENIE SPECJALNE

W tej kategorii nagrodę z rąk Zbigniewa Ptaka – Burmistrza Drawska Pomorskiego otrzymało Przedsiębiorstwo Produkcyjno-Usługowo-Handlowe Walerian Grzegorz Fabich. Firma PPUH Walerian Grzegorz Fabich została założona w 1987 roku. Główną działalnością przedsiębiorstwa jest produkcja i sprzedaż brykietu i pelletu drzewnego, drewna kominkowego, biomasy i zrębków drzewnych. Wszystkie produkowane przez firmę wyroby odpowiadają najsurowszym wymaganiom eksportowym. Produkty najwyższej jakości są sprzedawane na rynku krajowym oraz eksportowane poza granice naszego kraju. Firma nieustannie się rozwija. W 2014r. oddana do użytku została nowoczesna linia technologiczna zwiększająca możliwości produkcyjne firmy oraz poprawiająca i tak już wysoką jakość oferowanych produktów. Właścicielem firmy jest Walerian Grzegorz Fabich, który angażuje się również w działalność społeczną. Od lat wspiera drawski sport wspomagając finansowo działalność lokalnych klubów. 

Na zakończenie zebrana w centrum kultury publiczność obejrzała występ grupy kabaretowej pn. ,,Piwnica pod Baranami”.  Złote Żagle przyznała Kapituła, do której Burmistrz Drawska Pomorskiego zaprosił m.in. przedstawicieli instytucji, organizacji oraz zdobywców Złotych Żagli w 2014 roku.

 

Jeszcze na gorąco piszę relację z dzisiejszego spotkania mieszkańców Złocieńca (choć nie tylko) z Jarosławem Leszczełowskim, autorem wielu książek traktujących o historii lokalnej. Dziś Pan Leszczełowski zaprezentował swoją nową książkę pt. „Złocieniec który widziałem”. 

„Złocieniec który widziałem” jest czwartą częścią historii Złocieńca, do której należą również „Przygoda z historią”, „Ostatnie stulecie Falkenburga” oraz „Złocieniec nie całkiem odzyskany”.  Na spotkanie wybrana została data 13 grudnia i była ona nieprzypadkowa. To właśnie 13 grudnia 681 lat temu założono Złocieniec. Pan Jarosław przytoczył szereg innych powodów dlaczego wybrał tą datę. Jednym z nich była 13-ta wydana książka w jego dorobku, którą właśnie jest „Złocieniec który widziałem”.

Spotkanie z autorem w Kinie Mewa rozpoczęło się z kilkuminutowym poślizgiem, za co nie był odpowiedzialny Złocieniecki Ośrodek Kultury, ani autor. Przyczynili się do tego słuchacze i czytelnicy, którzy licznie ustawili się w kolejce, aby zdobyć dedykację autora książki.  Kiedy autor został poproszony przez Romanę Kowalewicz - dyrektora ZOK o rozpoczęcie spotkania powitał wszystkich gości. Obecnemu na spotkaniu nowemu burmistrzowi Krzysztofowi Zacharzewskiemu pogratulował zwycięstwa w wyborach. Nie zapomniał jednak o Waldemarze Włodarczyku i dotychczasowej przewodniczącej Urszuli Ptak wskazując jak bardzo pomogli mu w pracy nad wydaniem tylu książek.

Pan Jarosław opowiadał przez prawie dwie godziny i widać w nim ogromną pasję poszukiwacza, doskonałą wiedzę i zdolności analityczne oraz ogromną chęć podzielenia się wiedzą z innymi. To wszystko pozwoliło na zaczarowanie licznie zgromadzonych słuchaczy. Autor opowiadał o tym czego  czytelnik może spodziewać się w nowej książce. W nagrodę za przybycie przekazał kilka faktów, które zdobył już po jej wydaniu. Prawie dwu godzinne spotkanie nawet przez chwilę się nie dłużyło, a słuchacze gdy tylko mieli możliwość to dopowiadali imiona i nazwiska bohaterów tamtych czasów.  Było słychać szepty związane z prezentacją i ciche wspomnienia. 

W książce przeczytamy o wydarzeniach w Złocieńcu od 1956 roku aż do lat osiemdziesiątych. Znajdziemy opis Złocieńca z lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych XX wieku oraz wydarzania związane z działalnością pierwszej „Solidarności”.  Zobaczymy zdjęcia Zbigniewa Czepe i Jerzego Patana. W Książce pojawiły się również uzupełnienia do dziejów miasta dla dociekliwych.  Dowiemy się np. czy pożar w ZPW w 1949 roku był wynikiem podpalenia.  W książce nie zabrakło szczegółowego kalendarium, które pozwoli szybciej umiejscowić w czasie wszystkie wydarzenia.

Dział: Złocieniec

Książka „Pojezierze Drawskie zaklęte w starej widokówce”  Jarosława Leszczełowskiego od kilku dni jest w sprzedaży w biurze drawskiej informacji turystycznej.

Autorem książki – która przedstawia historię Drawska Pomorskiego, prezentuje legendy i prawdziwe wydarzenia, jakie rozgrywały się na terenie miasta przed wiekami – jest Jarosław Leszczełowski. Książkę można nabyć bezpośrednio w drawskiej informacji turystycznej – jej koszt to 36 zł – lub zamówić drogą pocztową. Sprzedaż wysyłkowa będzie realizowana po uprzedniej przedpłacie należności na konto bankowe o numerze 94 1020 2847 0000 1402 0009 5661.

Przypomnijmy, że publikacja została wydana w 2008 roku przez wydawnictwo ALJAR. Książka jest bardzo pięknie wydana, kolorowa, na papierze kredowym.

Fragmenty książki są dostępne na DSI:

 

Dodatkowe informacje

Już wkrótce odbędzie się wieczór autorski Jarosława Leszczełowskiego, podczas którego regionalista zaprezentuje swoją nową książkę pt. „ Wokół jeziora Siecino.” Spotkanie odbędzie się 21 września o godz. 18:00 w złocienieckim kinie Mewa.  To ogłoszenie jest również okazją do prezentacji książki. W kilku słowach opowie o niej sam autor.

Książka „Wokół jeziora Siecino” jest już drugą, szerszą publikacją, której nadałem specyficzną formę „wędrówek w pięciu wymiarach”. Pierwszą była pozycja „Między Drawskiem a Złocieńcem. Pięć wędrówek w pięciu wymiarach,” wydana w 2013 r. Tym razem chcę zaprosić czytelników do wyprawy w okolice jeziora Siecino. Obszar zakreślony przez opisane przeze mnie wędrówki tworzy szeroki pas wokół wspomnianego jeziora, które leży w jego centrum. Budując w taki sposób ramy tej publikacji, udało mi się sięgnąć do dziejów kilkunastu wsi, licznych osad oraz zapomnianych starych siedzib ludzkich.

Wędrówki w pięciu wymiarach stanowią pewien sposób opowiadania o historii, którego celem jest zachęcanie czytelników do odbywania wypraw terenowych w celu odszukiwania jej dyskretnych śladów. Skąd wzięła się nazwa „wędrówki w pięciu wymiarach”? Otóż podczas moich wypraw poruszam się oczywiście w trzech wymiarach geometrycznych, wybierając mniej lub bardziej znane szlaki, drogi, ścieżki, a niekiedy również bezdroża. Podczas takich wędrówek zatrzymuję się przy obiektach, z którymi związane są ciekawe historie lub legendy. Opowiadam je czytelnikom, zapraszając ich w ten sposób w podróż w czwartym i piątym wymiarze. Czwarty to czas, czyli historia, piąty - ludzka wyobraźnia, czyli legendy. Obszar wokół jeziora Siecino roi się od interesujących obiektów, ciekawostek historycznych i dawnych legend. Te ostatnie zaliczam również to dziejów regionu, gdyż przedstawiam tylko te legendy, które były niegdyś opowiadane przez mieszkańców Pojezierza Drawskiego. Wyszukuję je w dawnych zbiorach, starych publikacjach regionalnych oraz literaturze wspomnieniowej. Opowiadam je jednak na swój sposób. Wymiana ludności, która miała miejsce na Pomorzu w 1945 roku, zredukowała do minimum pamięć o miejscowych legendach. Polacy i Niemcy zbyt krótko razem mieszkali na tej ziemi, żeby przekazać sobie wiedzę o magicznym świecie starych przypowieści i mitów. Barierę stanowił język i wielka wzajemna nieufność, a nawet wrogość. Niewielu Kresowiaków czy przesiedleńców z centralnej Polski rozumiało język niemiecki, a i znajomość polszczyzny wśród Niemców była  znikoma, dlatego też świat dawnych regionalnych legend odjechał z transportami kolejowymi na zachód, gdzie - oderwany od pomorskich wzgórz, jezior, lasów, kościółków i domostw - bardzo wyblakł.

Na szczęście legendy nie umierają tak łatwo. Nawet te zapomniane łatwo mogą powrócić do życia. Potrzeba tylko trochę dobrej woli i ludzkiego zainteresowania.

 

Dział: Złocieniec
niedziela, 16 marzec 2014 00:00

Tysiące gęsi w okolicach miejscowości Żabin

Ciekawa praca fotograficzna pojawiła się w sieci. Jej autorem jest Jarosław Leszczełowski.  Na fotografii autor przedstawił gęsi białoczelne podczas przelotu w okolicach miejscowości Żabin. Nie byłoby w zdjęciu nic niezwykłego gdyby nie ogromna  ilość ptactwa oraz to, że autor podjął się ich policzenia.

Na zdjęciu uwiecznionych zostało 1668 gęsi białoczelnych. Pracę Jarosław Leszczełowski wykonał 8 marca. Autor wspomina również, że liczba ptaków ułożyła się w datę ważną dla naszego regionu. W 1668 r. brandenburski elektor Fryderyk Wilhelm zajął zbrojnie starostwo drahimskie, wykorzystując okres bezkrólewia w Rzeczpospolitej. 

 

Dział: Wierzchowo
Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.
Polityka Prywatności
Jak wyłączyć cookies?   
ROZUMIEM