Wyświetlenie artykułów z etykietą: Historia

sobota, 17 październik 2020 09:08

Odkrywanie historii ukrytej w ziemi

W powiecie drawskim ,Stowarzyszenie Historyczno Kulturalne TEMPELBURG z Czaplinka rozpoczęło realizację projektu pod nazwą ‘’Odkrywanie Historii Ukrytej w Ziemi’’, dofinansowanego w ramach programu ‘’Społecznik na lata 2019-2021 Program Marszałkowski’’ realizowanego przez Koszalińską Agencję Rozwoju Regionalnego S.A.

W kilku miejscowościach stowarzyszenie przeprowadziło szkolenia z obsługi sprzętu detektorystycznego, zapoznało młodzież z obowiązującym prawem dot. poszukiwań. Członkowie opowiedzieli także o swojej pasji jaką jest działalność w komandorii Tempelburg założonej przez zakon templariuszy.

Były konkursy, prezentacje, dyplomy i nagrody dla wszystkich uczestników. Celem tych działań jest zainteresowanie dzieci i młodzieży historią regionu, jej poznawaniem i odkrywaniem.

Mamy nadzieję, że w przyszłości, podobnie jak było to i u nas, przerodzi się ona w ich pasję dotyczącą poszukiwań ‘’okruchów historii’’. Spotkania te mają charakter edukacyjny. Serdecznie dziękujemy za wspaniałe przyjęcie gospodarzom miejsc które odwiedziliśmy. Dziękujemy także wszystkim uczestnikom za zaangażowanie. Projekt będziemy kontynuowali. Przed nami m.in. wizyty w Kaliszu Pomorski oraz w Czaplinku - podsumowują członkowie

Dodatkowe informacje

  • .
Dział: Czaplinek
środa, 07 październik 2020 22:32

Prelekcja o kaliskim kołchozie

Właśnie mija 70 lat od założenia w Kaliszu Pomorskim tzw. Rolniczego Zespołu Spółdzielczego, czyli polskiej wersji radzieckiego kołchozu, gdyż w granicach miasta miało indywidualne gospodarstwa do końca 1950 roku ponad stu rolników. O tym jak ich zmuszano do uczestnictwa w tej komunistycznej utopii pod hasłem kolektywizacji wsi mówili na publicznej prelekcji  1 października  kaliscy licealiści ujawniając kolejną, już dziesiątą, miejscową tajemnicę.

Podkreśliła to we wprowadzeniu do prelekcji Joanna Mączkowska, która wspólnie z Bogumiłem Kurylczykiem realizuje z uczniami kaliskiego Liceum od dziesięciu lat program Moja mała Ojczyzna. W jego ramach opublikowano na portalu Zespołu Szkół (strona internetowa: My- Kalisz Pomorski- Okolice-Świat) kilkanaście artykułów na temat odkrytych, ważnych faktów z dziejów miasta. Wszystkie są bogato ilustrowane oraz udokumentowane materiałami archiwalnymi.

Honorowymi gośćmi na prelekcji byli: Janusz Garbacz- Burmistrz Kalisza Pomorskiego i Paweł Kulbacki- Przewodniczący Rady Miejskiej, którzy zasiedli wśród licealistów obok Dyrektora Zespołu Szkół- Macieja Rydzewskiego, pełniącego w auli Czerwonej Szkoły rolę gospodarza. W tym samym miejscu, 19 grudnia 1950 roku, zgromadzili się kaliscy rolnicy. Nie przyszli tam ani z przyjemności, ani dobrowolnie. Byli zastraszeni przez nałożone na nich nakazy natychmiastowej wpłaty wielkich kwot w ramach tzw. akcji oddłużania wsi, których nieuiszczenie groziło karą konfiskaty mienia lub aresztu. Ponadto wiedzieli z relacji sąsiadów (rolników ze Starej Korytnicy i ze Starej Studnicy), iż przeciwników założenia kołchozu wywozi się do Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Drawsku Pomorskim,  gdzie stoją bez jedzenia na korytarzu twarzą do ściany tak długo, aż nabiorą rozumu i podpiszą, co trzeba.

Na 144 gospodarstwa rolne, które wówczas funkcjonowały na terenie Kalisza Pomorskiego uprawiając 843 ha ziemi, do Spółdzielni przyłączyło się 80 wnosząc w formie wkładu łącznie 549 ha. Pozostali jej członkowie byli tzw. chłopami bezrolnymi lub za takich uchodzili. Miasto liczyło wtedy 1.204 dorosłych mieszkańców (powyżej 18 lat), z których 1.059 było bezpartyjnych, do PZPR należało 97, do ZSL 21, do ZMP (Związek Młodzieży Polskiej) 16, a 17 do innych organizacji. Do Spółdzielni wstąpilitego wieczoru wszyscy obecni rolnicy (82), wpisując się na listę członków-założycieli. Było wśród nich 57 bezpartyjnych, 18 członków PZPR i 7 członków ZSL. Dominowali mężczyźni (63).

Jak to ujawniają odkryte, archiwalne dokumenty z sesji Miejskiej Rady Narodowej w Kaliszu Pomorskim, z posiedzeń Prezydium MRN (Przewodniczący tego gremium pełnił rolę dzisiejszego Burmistrza) oraz z zebrań Komitetu Miejskiego PZPR (jego I Sekretarz praktycznie rządził miastem) – Spółdzielnia, która przyjęła imię  71 Rocznica urodzin Józefa Stalina, miała same kłopoty i właściwie żadnych sukcesów. Zboże tam nie rodziło, świnie zdychały, a konie ledwie ciągnęły wozy. Ponadto ciągle brakowało chętnych do pracy na polach, bo większość członków Rocznicy wkrótce albo z niej mimo wszystko odważnie wystąpiło, albo zatrudniło się gdzie indziej.

Dlatego tuż po tzw. przełomie październikowym 1956 roku, kiedy w Polsce nie tylko zerwano ze stalinizmem, ale też nastąpił zwrot w przymusowej dotąd organizacji państwa na wzór Związku Radzieckiego, już w listopadzie tego roku kaliski kołchoz zakończył swój niesławny żywot. Zajęła się tym komisja likwidacyjna.

W zamieszczonej w Internecie (www.liceum.kalisz.pl) publikacji o kaliskim kołchozie(zakładka Nasz przewodnik) podano zarówno listę założycieli Spółdzielni z 1950 roku, jak i listę jej ostatnich członków z 1956 roku. Jeśli ktokolwiek posiada więcej wiadomości na ten temat, zachowane zdjęcia, dokumenty, wspomnienia - prosimy o kontakt z sekretariatem Zespołu Szkół w Kaliszu Pomorskim. Warto bowiem jeszcze dogłębniej ujawnić tragiczne losy kaliskich rolników zmuszonych do kolektywizacji. Przypomnijmy, iż podobne kołchozy powołano przymusowo nie tylko w mieście, ale i w należących wówczas do Gminy Kalisz Pomorski gromadach (sołectwach): Białym Zdroju, Dębsku, Cybowie i Starej Korytnicy (sołectwaJasnopole i Krężno – wtedy Kotlina, były zbyt małe).

Działanie zostało dofinansowane przez Burmistrza Kalisza Pomorskiego w ramach projektu Kalisz Pomorski od przeszłości do współczesności, realizowanego przez Stowarzyszenie Jesteśmy Razem funkcjonujące przy Zespole Szkół  w Kaliszu Pomorskim. Dziękujemy!

Dodatkowe informacje

  • .
Dział: Kalisz Pomorski

W Warszawie istnieje fundacja „Kolejowe Przysposobienie Wojskowe”, która została powołana w  2016 roku. Fundacja prowadzi w Warszawie Muzeum Dróg Kolejowych. Jak się okazuje muzeum może zmienić lokalizację i trafić do Kalisza Pomorskiego. 

Jak się dowiedzieliśmy fundacja została powołana by kultywować tradycje przedwojennej organizacji pracowników kolei. Fundacja skupia się na edukacji historycznej związanej z budową i utrzymaniem dróg kolejowych oraz historią wojsk kolejowych i samochodowych. Ponadto Fundacja działa na rzecz ochrony dziedzictwa historycznego poprzez opiekę nad zabytkami kolejnictwa, wojskowości i techniki. Aktualnie mieści się w XIX-wiecznym zabytkowym budynku dawnej Kolei Nadwiślańskiej na stacji Warszawa Praga. Jednak wkrótce muszą opuścić budynek. 

W związku z planowanym zagospodarowaniem terenu, dni fundacji w aktualnej siedzibie są już policzone. Nie chcemy zaprzepaścić naszego dorobku i lat pracy. Chcemy wciąż kontynuować misję fundacji, i tu zwracamy się do Państwa z prośbą: Poszukujemy nowego obiektu na terenie Polski, w którym będziemy mogli dalej prowadzić działalność muzealną.  Nie mamy wygórowanych wymagań, jednak przede wszystkim interesują nas budynki historyczne, a pobliski tor kolejowy lub bocznica, na której będą mogły stanąć nasze eksponaty byłby spełnieniem naszych marzeń – napisali członkowie fundacji na swoim profilu Facebook 24 czerwca.

Jak się okazuje przychylnym wzrokiem spojrzano na ich działalność w Kaliszu Pomorskim

5 października kaliskim ratuszu odbyło się spotkanie na temat przeniesienia z Warszawy do Kalisza Pomorskiego Muzeum Dróg Kolejowych.  Muzeum miałoby powstać w miejscu zabytkowej lokomotywowni i kolejowej wieży ciśnień w Kaliszu Pomorskim.

Muzeum Dróg Kolejowych może się przenieść do Kalisza Pomorskiego. Znamy lokalizację
Spotkanie w urzędzie w Kaliszu Pomorskim. Fot. UM

W spotkaniu uczestniczyli: Burmistrz Kalisza Pomorskiego Janusz Garbacz, Prezes Zarządu Fundacji Kolejowe Przysposobienie Wojskowe Jan Meyer, pasjonat kolejnictwa Krzysztof Wiśniewski oraz Kierownik Referatu Nieruchomości i Ochrony Środowiska Wojciech Kucharski.

Dodatkowe informacje

  • .
Dział: Kalisz Pomorski
środa, 30 wrzesień 2020 01:31

Przegląd kaliskich legend

Jak przybliżyć licealistom dziesiątki kaliskich legend? Od tych sięgających średniowiecza z opowieścią o kamieniu szlifierskim (Schleifstein) na czele, po powojenne na temat rzekomo ukrytych w miasteczku skarbów przez niemieckich mieszkańców uciekających przed sowiecką nawałą.                        W czwartkowe przedpołudnie 24 września 2020r. Bogumił Kurylczyk zaprosił młodzież do krainy tych wszystkich opowieści.

Uczniowie wysłuchali legendy o Łysej Lizie, która próbowała oszukać diabła, by zdobyć pieniądze na posag i po ukaraniu ostrzyżeniem na zero, stała się będąc Kahle Liese źródłosłowem dla nazwy miasta Kal-lies. Było o trzech syrenach, które ukażą się temu kto zdoła z Rynku dobiec w Noc Świętojańską do ukrytego w lesie Jeziorka Syreniego między pierwszym, a dwunastym uderzeniem dzwonu zegara na kościelnej wieży. Wreszcie najwięcej mówiono o szlifierskim kamieniu będącym symbolem przemiany złych cech charakteru na lepsze, o czym głosi kilka najbardziej znanych legend.

Kiedy rewolucja przemysłowa połowy XIX wieku doprowadziła w Kaliszu Pomorskim do bankructwa kilkuset funkcjonujących tu warsztatów tkackich, zbiedniałe miasto postanowiono zamienić w kurort. I by przyciągnąć do niego kuracjuszy sparafrazowano słynną w całych Niemczech opowieść o kaliskim Schleifstein, akcentując jego zbawczy wpływ nie tyle na przemianę charakteru, czyli ducha, co na przemianę ciała, czyli odzyskanie dobrego zdrowia. Na początku XX wieku posunięto się dalej i w ramach kolejnego zabiegu marketingowego rozgłoszono, że każdy pan młody, oszlifowany tu podczas specjalnej ceremonii przypominającej drugie wesele, dochowa na zawsze wierności swojej małżonce. Od tego czasu liczne kaliskie hotele i restauracje zaczęły dosłownie pękać w szwach od napływu gości, szczególnie tych bogatych z Berlina.

Na koniec ten „kurs na temat legend” dotarł do roku 1945. Zdobywcy miasta – czerwonoarmiści dokładnie je splądrowali mając na to czas od 11 lutego do 1 marca. Kosztowności nie znaleźli, ponieważ  ich tutaj już nie było. Wywieziono je wraz z mieszkańcami podczas ewakuacji ludności cywilnej przeprowadzonej 8 lutego 1945 roku. - Niemniej co nieco zostało i wciąż jeszcze czeka na odkrycie, wszak w każdej legendzie jest ziarenko prawdy – zakończył opowieści Bogumił Kurylczyk. Jego spotkania z młodzieżą zorganizowała Joanna Mączkowska, opiekunka grupy teatralnej „Klepsydra”, która jeszcze we wrześniu zainscenizuje w plenerze (przy oryginalnym kamieniu Schleifstein) kolejną odsłonę ceremonii szlifowania par mających się ku sobie. A ponadto odtworzy wybrane scenki z kaliskich legend w postaci scenicznych etiud.

Dziękujemy Staroście Drawskiemu i Zarządowi Powiatu Drawskiego za wsparcie finansowe odkrywania historii lokalnej przez młodzież w ramach działań pozaszkolnych na rok 2020.

Dodatkowe informacje

  • .
Dział: Kalisz Pomorski

Mieszkańcy gminy Drawsko Pomorskie 18 września ponownie mieli okazję, aby podążyć szlakiem Wału Pomorskiego. Wyjazd został zorganizowany przez drawski ośrodek kultury w ramach zadania „Rusza autobus kulturalny – miejsce w nim czeka na Ciebie!”, dofinansowanego ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury.

Już podczas podróży lokalny pasjonat historii, niezawodny Wiesław Piotrowski, opowiadał o przebiegu walk o przełamanie Wału Pomorskiego wskazując konkretne miejsca, w których się one rozegrały. Pierwszym przystankiem był Mirosławiec, gdzie przy pomniku czołgu T-34 uczestnicy wyjazdu mogli zapoznać się z przebiegiem walk w tym rejonie oraz poznać szczegóły konstrukcyjne pojazdów biorących udział w walkach. W Wałczu zwiedzanie rozpoczęto od pozostałości umocnień Grupy Warownej Cegielnia.

Utworzony tu skansen obejmuje zarówno fragment umocnień Wału Pomorskiego, jak i pawilon wystawienniczy prezentujący militaria, umundurowanie, fotografie, dokumenty i inne przedmioty związane z historią walk na terenie Pojezierza Wałeckiego. Uczestnicy wyjazdu mogli zwiedzić dość dobrze zachowane umocnienia a także dowiedzieć się o ich przeznaczeniu, pomieszczeniach, które się w nich znajdowały oraz codziennym życiu żołnierza.

Wał Pomorski ponownie okryty przez mieszkańców Drawska Pomorskiego

Kolejnym punktem programu był tajemniczy obiekt „3002”. Po krótkim spacerze przez las, uczestnikom wyprawy ukazały się ukryte w nim obiekty betonowe, stanowiące elementy jednego z trzech składów głowic atomowych w Polsce, który znajduje się nieopodal miejscowości Brzeźnica-Kolonia. Lokalny przewodnik opowiedział uczestnikom o historii budowy tego miejsca, jego przeznaczeniu, a także o jego losach po opuszczeniu przez wojsko tego terenu.

Wyprawa na Wał Pomorski nie mogłaby się odbyć bez odwiedzin na Cmentarzu Wojennym w Wałczu, będącym cmentarzem, na którym spoczywa najwięcej żołnierzy polskich poległych w jednej bitwie. W tym miejscu delegacja wyłoniona z uczestników wyjazdu złożyła hołd poległych poprzez zapalenie symbolicznego znicza.

Wał Pomorski ponownie okryty przez mieszkańców Drawska Pomorskiego

W Muzeum Wału Pomorskiego członkowie Stowarzyszenia Grup Warownych Pojezierza Wałeckiego oprowadzili uczestników po ekspozycji ukazującej wyposażenie wojskowe, broń, a także pojazdy z okresu drugiej wojny światowej oraz PRL.

Wyjazd na Wał Pomorski był jednym z cyklu wyjazdów tematycznych umożliwiających mieszkańcom gminy Drawsko Pomorskie nieodpłatne skorzystanie z oferty kulturalnej i edukacyjnej teatrów, filharmonii, opery, muzeów, biblioteki czy kina, zorganizowanych przez Ośrodek Kultury w Drawsku Pomorskim w ramach zadania pn. „Rusza autobus kulturalny – miejsce w nim czeka na Ciebie!”. Zadanie jest całkowicie sfinansowane ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury.

Dodatkowe informacje

  • .
wtorek, 22 wrzesień 2020 06:27

Kamienne kręgi Gotów

W lesie pomiędzy Pławnem a Starym Kaleńskiem, na terenie Nadleśnictwa Świerczyna, znajduje się niezwykłe miejsce związane z historią starożytnej Europy. Spomiędzy sosen i leśnej ściółki wyłaniają się większe i mniejsze głazy oraz kamienie, dając świadectwo bytności na naszych ziemiach w I-III w. n.e. wschodniogermańskiego ludu Gotów.

Kamienie ułożone w regularne kręgi zaintrygowały w 2014 roku leśników z Nadleśnictwa Świerczyna. Na miejsce przybyli pracownicy Muzeum w Koszalinie z archeologiem Andrzejem Kasprzakiem na czele, który stał się opiekunem merytorycznym stanowiska. Okazało się, że kamienne kręgi koło Pławna (a odkryto ich na dzień dzisiejszy cztery) to miejsce unikatowe.

Prace, prowadzone obecnie na stanowisku polegają przede wszystkim na odsłanianiu kamieni i głazów tworzących kręgi oraz badaniu terenu, w celu potwierdzenia pochówków (szkieletowych i ciałopalnych).

17 września br. w Ośrodku Sportu i Rekreacji „Stare Kaleńsko” zorganizowane zostało spotkanie archeologów z wielbicielami historii oraz radnymi i przedstawicielami władz Gminy Czaplinek.

Kamienne kręgi Gotów

Wielki pasjonat kultury Gotów i znawca kamiennych kręgów na Pomorzu, pan Andrzej Kasprzak rozpoczął spotkanie krótką prelekcją, a następnie poprowadził grupę na stanowisko archeologiczne. Na miejscu zgromadzeni mieli możliwość zapoznania się z historią odkrycia. Koszaliński archeolog podkreślał ogromną wartość poznawczą stanowiska, gdyż jest ono jednym z nielicznych w pełni zachowanym skupiskiem kamiennych kręgów na Pomorzu. Duże nadzieje badacze pokładają w kurhanie, usytuowanym obok świeżo odsłoniętego kręgu. Prawdopodobnie był on miejscem pochówku. Wokół kręgu odnaleźć można zagłębienia w gruncie, świadczące o innych grobach. Wg danych posiadanych przez badaczy zostały one zrabowane niedługo po odejściu z tych ziem Gotów, tj. najpóźniej w III w n.e.

Czym dla starożytnego ludu były owe tajemnicze kręgi? Prawdopodobnie były one miejscem spotkań, wieców lub narad mieszkańców niedalekiej osady gockiej. Miejsce oznaczono dużymi głazami (stelami), rozłożonymi po okręgu w odległości ok. 3 m jeden od drugiego. Duże głazy łączono mniejszymi otoczakami, a w centrum kręgu stała najwyższa, blisko 3-metrowa stela. Cały ten układ zachował się do naszych czasów, w dużej mierze ukryty pod warstwą ziemi i ściółki.

Miejsce jest niezwykłe i tchnie tajemnicą, zaś opowieści archeologa Andrzeja Kasprzaka o odkryciach i potwierdzonych już w dużej części teoriach naukowca, pozwalają przenieść się 2000 lat wstecz i wyobrazić sobie życie starożytnych Gotów. Unikatowe stanowisko i ciekawa opowieść to pierwszy krok do utworzenia w naszej gminie rezerwatu archeologicznego, a w przyszłości stworzenia tam wioski Gotów i dodania do listy atrakcji turystycznych gminy Czaplinek jeszcze jednego ciekawego punktu.

Dodatkowe informacje

  • .
Dział: Czaplinek
wtorek, 15 wrzesień 2020 06:26

Ostatnia wędrówka po Złocieńcu (w tym cyklu)

12 września 2020 r. odbyła się ostatnia wędrówka historyczna z Jarosławem Leszczełowskim. Wędrówkę rozpoczęta została przy dworcu kolejowym, który powstał na przełomie lat 1877-1878. Budowa linii kolejowej miała strategiczne znaczenie dla rozwoju Złocieńca, koleją sprowadzano bowiem węgiel niezbędny do produkcji cegły. 

Kolejny punkt wycieczki to Willa Treptowa - pioniera złocienieckiego przemysłu ceramicznego, a nieopodal niej koszary RAD (Służby Pracy dla Rzeszy). Stąd uczestnicy powędrowali w okolice przejazdu kolejowego. Tu wysłuchali historii o willi braci Pagel, hotelu Cesarza Fryderyka III, fabryce Ferdynanda Geissa którą po 1945 r. przejęło Komunalne Przedsiębiorstwo Robót Budowlanych. Następnymi punktami wycieczki były odlewnia żelaza oraz zakład naprawy maszyn rolniczych braci Pagel , krypta rodziny von Borcke na złocienieckim cmentarzu, Złocieniecka Dwójka (Szkoła Podstawowa), ryglowe przedszkole, park na błoniach oraz dawne ryglowe schronisko.

W końcu zwiedzający dotarli do ulicy Drawskiej, gdzie niegdyś funkcjonowały cztery cegielnie. W tym miejscu zgłębili historię willi właścicieli złocienieckich cegielni Reihnolda Treptowa oraz rodziny Kiess i wybudowane przez nich domy dla robotników pracujących w cegielniach. Ostatnim punktem wycieczki był Park „Anlage” usytuowany na Górze Rakowskiej. Piękny, tajemniczy park do dzisiaj skrywa wiele pamiątkowych pomników. Na zakończenie spaceru autor tradycyjnie podpisał  przewodnik historyczne dla uczestników.

Wędrówki historyczne realizowane są w ramach  operacji pn. Złocieniec - historia, ciekawostki, legendy - promocja dziedzictwa historycznego poprzez realizację działań promocyjnych mającej na celu promocję obszaru LSR poprzez podjęcie działań zmierzających do upowszechniania historii, ciekawostek i legend Złocieńca współfinansowanej ze środków Unii Europejskiej w ramach podziałania "Wsparcie na wdrażanie operacji w ramach strategii rozwoju lokalnego kierowanego przez społeczność" Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich na lata 2014 – 2020, za pośrednictwem Stowarzyszenia Lokalna Grupa Działania „Partnerstwo Drawy z Liderem Wałeckim”.

Dodatkowe informacje

  • .
Dział: Złocieniec

W sobotę 5 września odbyła się trzecia wędrówka historyczna z Jarosławem Leszczełowskim zorganizowana w oparciu o przewodnik historyczny Złocieniec, historia, ciekawostki, legendy. Tym razem uczestnicy poznali min. historię poczty cesarskiej, gmachu dawnego sądu, hospitala św. Jerzego, pomnika „Żołnierza Polskiego”.

Drugi etap wędrówki zaprowadził zwiedzających pod złocieniecki mural, gdzie można było się dowiedzieć znaczenia poszczególnych jego elementów. Kolejna ciekawostka to stolarnia napędzana maszyną parową znajdująca się w centrum miasta – dom Manteyów naprzeciwko gospody „Pod złotą gwiazdą”.

Następne punkty na trasie wędrówki to Kino Mewa, pomnik „Ofiar Bolszewizmu i Faszyzmu”, willa burmistrza Karola Brandta, cegielnia Zamkowa wraz z budynkiem administracyjnym oraz papieski pomnik nad rz. Drawą. Po krótkim spacerze wszyscy dotarli do domu Optantów przy ul. Połczyńskiej, skąd udali się do północnej części miasta, w tym etapie wędrówki wysłuchali historii Placu Grundeya wraz z pozostałościami Gospody Leśnej i pomnika F.L. Jahna.

Historyczna wędrówkę zakończyła się przy drogowskazie zajączku, którego uszy do dzisiaj wskazują dwie drogi wjazdowe do naszego miasta. Tradycyjnie na zakończenie, autor podpisywał przewodniki, które uczestnicy spaceru otrzymali nieodpłatnie w ramach realizowanego przez gminę Złocieniec projektu. Już w sobotę 12 września odbędzie się ostatnia z czterech wędrówek - "Park Anlage oraz Śladem cegły niezrównanej". Start się na dworcu PKP o godz. 16:00.

Wędrówki historyczne realizowane są w ramach operacji pn. Złocieniec - historia, ciekawostki, legendy - promocja dziedzictwa historycznego poprzez realizację działań promocyjnych mającej na celu promocję obszaru LSR poprzez podjęcie działań zmierzających do upowszechniania historii, ciekawostek i legend Złocieńca współfinansowanej ze środków Unii Europejskiej w ramach podziałania "Wsparcie na wdrażanie operacji w ramach strategii rozwoju lokalnego kierowanego przez społeczność" Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich na lata 2014 – 2020, za pośrednictwem Stowarzyszenia Lokalna Grupa Działania „Partnerstwo Drawy z Liderem Wałeckim”.

Dodatkowe informacje

  • .
Dział: Złocieniec

Kiedy zobaczyłem to zdjęcie udostępnione przez firmę ze Złocieńca, wpisałem w wyszukiwarce Google słowo „telegram” i otrzymałem wyniki inne niż się spodziewałem. Szukając definicji telegramu w Wikipedii pierwszym wynikiem był opis nowoczesnej aplikacji do komunikacji na telefony.
Definicję telegramu udało mi się znaleźć kiedy uszczegółowiłem zapytanie „telegram kiedyś”

STM – firma ze Złocieńca zajmująca się projektowanie oraz produkcja linii do produkcji opakowań PET z preform, linii rozlewniczych, maszyn rozlewniczych i urządzeń towarzyszących, służących do wyrobu, rozlewu i pakowania wszelkiego rodzaju napojów i innych płynów, w tym również chemicznych pokazała interesujące zdjęcie.

Zdjęcie telegramu wysłanego za pomocą dalekopisu, na którym widać prośbę o serwis kapslownicy w Otwocku przesłany do siedziby firmy w Połczynie Zdroju.

Aż trudno sobie wyobrazić, że jeszcze nie tak dawno temu, telegram był jedną z najszybszych form kontaktu. A dziś potrafimy uruchomić kompletną linię rozlewniczą online, podobnie jak wesprzeć naszych klientów w kwestii serwisu – przypominają pracownicy STM.

Dokładnej daty telegramu nie udało się odczytać ale STM szacuje że są to początki lat 80 (firma powstała w 1981 roku). Wiadomo że telegram został przyjęty 27 stycznia.

Czy najmłodsi czytelnicy wiedzą czym był telegram ?

Telegram to tekst przesłany początkowo przez telegraf, później przez dalekopis, współcześnie przez telefon, faks, e-mail lub SMS a teraz i komunikatorów. Kiedyś usługę wysyłania telegramów świadczył urząd pocztowy i był przesyłany w postaci teleksu za pomocą dalekopisu. W urzędach pocztowych nieposiadających dalekopisu, telegram był przekazywany do urzędu nadrzędnego telefonicznie.

Dodatkowe informacje

  • .
Dział: Odkrywcy

Punktualnie o 17. Rozbrzmiały dzisiaj syreny w całej Polsce. To ku czci walczących w Powstaniu Warszawskim. Także w Drawsku nie zapomniano o powstańcach

Organizatorem drawskich uroczystości był Burmistrz Drawska Pomorskiego wraz z Komendantem Garnizonu Drawsko. 1 sierpnia odbyły się one na Placu Konstytucji.

Jeszcze przed 16.00 na terenie Placu Konstytucji udostępniona została plenerowa wystawa Instytutu Pamięci Narodowej „Powstanie Warszawskie 1944. Bitwa o Polskę”. Na terenie Placu Konstytucji pojawił się sprzęt wojskowy armii polskiej i amerykańskiej.

Przed godz. 17-stą rozpoczął się apel prowadzony przez  Kpt. Roman Szkudlarek i Grzegorza Skurczyńskiego z Centrum Szkolenia Wojsk Lądowych Drawsko. Najważniejszymi punktami wydarzenia było podniesienie polskiej flagi narodowej na maszt oraz uruchomienie syren alarmowych symbolizujących wyrażenie hołdu dla uczestników i ofiar Powstania Warszawskiego.

Sami mieszkańcy, a właściwie kibice z FC ZDR wyrazili hołd poległym zapalając race i skandując hasło „Cześć i chwała BOHATEROM”

Zapraszamy do fotorelacji.

Dodatkowe informacje

  • .

W minioną sobotę 25 lipca miłośnicy historii Złocieńca mieli kolejną okazję powędrować ulicami naszego miasta z Jarosławem Leszczełowskim autorem przewodnika historycznego Złocieniec. Historia, ciekawostki, legendy. Trasę wędrówki wytyczył rozdział przewodnika „Śladami dobrego sukna”. Był to drugi z czterech zaplanowanych spacerów. Na kolejne zapraszamy 5 i 12 września 2020r.

Wędrówki historyczne realizowane są w ramach  operacji pn. Złocieniec - historia, ciekawostki, legendy - promocja dziedzictwa historycznego poprzez realizację działań promocyjnych mającej na celu promocję obszaru LSR poprzez podjęcie działań zmierzających do upowszechniania historii, ciekawostek i legend Złocieńca współfinansowanej ze środków Unii Europejskiej w ramach podziałania "Wsparcie na wdrażanie operacji w ramach strategii rozwoju lokalnego kierowanego przez społeczność" Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich na lata 2014 – 2020, za pośrednictwem Stowarzyszenia Lokalna Grupa Działania „Partnerstwo Drawy z Liderem Wałeckim”.

Dodatkowe informacje

  • .
Dział: Złocieniec

18 lipca odbył się pierwszy z 4 spacerów historycznych ulicami Złocieńca z  Jarosławem Leszczełowskim. Mimo upalnej pogody nie zabrakło licznej grupy miłośników historii Złocieńca. Podczas wędrówki uczestnicy mogli posłuchać ciekawej historii o obiektach zlokalizowanych na złocienieckim rynku (stare kamienice, budynek ratusza, zabytkowy kościół i otaczające go budynki).

Kolejny etap wiódł pod wzgórze zamkowe gdzie Jarosław Leszczełowski opowiadał się o losach złocienieckiego zamku i jego właścicieli. Następnie wycieczka wiodła na zakończenie dawnej ulicy Okopowej, dzisiaj 11 listopada. Tam przewodnik opowiadał m.in. o nieistniejącym już dzisiaj domu pasterskim, który w swoich ścianach skrywał fragment murów miejskich miasta.

Odkrywali historię Złocieńca z Jarosławem Leszczełowskim

Kolejny przystanek to ulica Targowa, tutaj w pamięć zapadła historia o nieistniejących już budynkach synagogi oraz szkoły powszechnej. Ostatni przystanek miał miejsce na ulicy 5 Marca, dawniej ulicy Wąsawskiej, zgłębiając m.in. historię Hotelu Falcke oraz Słodkiego Rogu Pomorskiego.

Spacer zakończono na złocienieckim rynku, gdzie uczestnicy spaceru otrzymali bezpłatnie przewodnik historyczny i mieli okazję uzyskać autograf od autora.

Odkrywali historię Złocieńca z Jarosławem Leszczełowskim

Już za tydzień 25 lipca (sobota) Złocieniec zaprasza na kolejną wędrówkę „Śladami włókiennictwa”. Spotkanie zaczyna się o godz. 16:00 na ulicy Staszica, obok mostu na rzece Drawie.

Dodatkowe informacje

  • .
Dział: Złocieniec
poniedziałek, 20 lipiec 2020 10:06

Wygumkowana rocznica! (cz. 1)

Każdego dnia propaganda, niezależnie kto aktualnie jest u władzy, atakuje naszą świadomość historyczną. Do głosu nie dopuszcza się innych opcji politycznych, niezależnych historyków. Rzekomo w imię prawdy historycznej. Według dzisiejszych polityków II wojna światowa zakończyła się dopiero w 1989 r. Usiłuje się nam przekazać tylko czarny obraz tych czasów. Oceny mogą być tylko w kolorze czarnym lub białym, a były przecież różne odcienie, i Polska wśród „demoludów”, jak to wtedy określano, cieszyła się największą samodzielnością. Doszło teraz nawet do śmieszności, bo dwie największe w kraju partie krzyczą na siebie „precz z komuną”, a młodzi zaczynają stawiać znak równości między patriotyzmem a nacjonalizmem.

Kto by tam analizował, jak była różnica między stanem wojennym w 1981 r. a zamachem majowym z 1926 r., w którym zginęło kilkaset osób. Przedwojenna II RP to niby była sielanka. Nie było kilku tysięcy zabitych wśród strajkujących robotników i chłopów, nie było kilkunastu tysięcy zabitych na tle narodowościowym. Nie chwalimy się tym, że mieliśmy w Polsce pierwszy w Europie obóz koncentracyjny w Berezie Kartuskiej dla więźniów politycznych i narodowościowych. Ciągle słyszę, że II RP była krajem dobrobytu, demokracji i wolności. To jest twierdzenie kłamliwe i niemoralne, bo w tym czasie miliony osób głodowało. Opowiadała mi moja teściowa, która mieszkała na wsi (w łódzkiem), że zapałki dzielono na połowę. Jajka jadła „od świąt”, nie często, bo zanosiła do Żyda, aby były pieniądze na przeżycie. Szalało wielomilionowe bezrobocie w miastach, a na wsi egzystowano na kilku morgach ziemi.

Osiągnięcie II RP to wybudowanie portu w Gdyni, oraz Centralnego Okręgu Przemysłowego. Państwowa opieka zdrowotna nie istniała. Panował przeogromny analfabetyzm. Za naukę trzeba było płacić, zwłaszcza naukę zawodu krawca, szewca, fryzjera, kowala itd. Jak w owym czasie traktowano pracownika, szczególnie na wsi na dworze, opowiadał mój ojciec, który był ogrodnikiem na dworze w Nekli k/Wrześni. Na codziennej odprawie pan hrabia stał na schodach pałacu z nahajką (stosował gradację kar). Stangretów, stajennych, fornali, kuczerów, oborowych i zwykłych chłopów częstował batem lub kopniakiem. Ojciec był traktowany lepiej, tak jak młynarz, kowal, stelmach, karbowy czy cieśla, bo dostawał najwyżej ręką w mordę, jak to się mówiło. Ta II RP teraz wychwalana, to życie w nędzy, poniżeniu i ubóstwie wielu milionów Polaków. Do tego dochodziły nieustanne waśnie na tle etnicznym. Nad II RP ciągle wisiała groźba zagrożenia z zewnątrz. ZSRR stale mówił o obronie rodaków na swojej zachodniej granicy, ale największe żądanie terytorialne zgłaszały hitlerowskie Niemcy do korytarza dostępu do Prus Wschodnich. Jak widzimy z historii, źle albo nieskutecznie zawieraliśmy sojusze, dlatego też nikt na Zachodzie skutecznie nie zareagował na Pakt Ribbentrop – Mołotow. Kraj nasz znalazł się pod butem z jednej strony wschodniej, wymyślonej kiedyś przez anglików granicy na Bugu, zaś reszta kraju pod okupacją niemiecką. Przedwojenne sojusze okazały się płonne – wydmuszką, gdy przyszło „sprawdzam”.

Mało się teraz mówi o tym, czym był faszyzm i okupacja niemiecka. Niemcy część terytorium „Kraju Warty” od razu przyłączyli do Rzeszy. Reszta, nie zaanektowana przez ZSRR, tzw. Generalna Gubernia była pod patronatem okupanta, skąd Niemcy rabowali co się dało na potrzeby głównie przemysłu zbrojeniowego. Miliony Polaków wywieziono do pracy przymusowej w niemieckich fabrykach i gospodarstwach rolnych. Masowy terror w kraju, łapanki, egzekucje bez sądu. Rasa panów miała zapanować nad światem, a cel uzależniony było od szybkości budowania zakładów uśmiercania ludzi. Stąd na naszym terytorium tyle miejsc kaźni i niemieckich obozów koncentracyjnych. Gdyby Niemcy tę wojnę wygrały, nam Polakom groził los Żydów i Romów w piecach krematoryjnych, a i tak zginęło nas około 6 mln.

Teraz często słyszę powiedzenie, że okupację niemiecką zamieniono na sowiecką. Tak mogą mówić ludzie albo zaślepieni nienawiścią, albo nie umiejący odróżnić faszyzmu od stalinizmu, który także odpowiadał za miliony ofiar swego kraju. Podczas wyzwalania Polski zginęło ponad 600 tys. radzieckich żołnierzy. Oni także, jak każda armia na świecie, w takich wypadkach żywiła się rabunkami i gwałtami, ale skończyły się egzekucje, masowe mordowania przez Niemców, zabijanie, zbydlęcanie jako roboli dla niemieckich panów, wygasły krematoria. My wciąż bombardowani jesteśmy o zbrodniach komunistycznych, ale trudno dla znających te czasy, te okresy i fakty porównywać. A tak naprawdę, na szczęście w Polsce nigdy prawdziwego komunizmu nie było. Dla Polaków wówczas wszystko było mniej groźne od ludobójczej okupacji hitlerowskiej. Dlatego nie ma co się dziwić ogromnemu entuzjazmowi ludności na wyzwalanych terenach, a oddziały polskie, różnej maści partyzantów oraz Armii Czerwonej witano brawami i kwiatami.

Trwała więc ofensywa Armii Czerwonej i 18-20 lipca 1944 r. przekraczała Bug. W Moskwie więc zdecydowano, aby na wyzwolonych terenach Polski stworzyć rząd, który będzie przyjazny ZSRR. Wydrukowano „Manifest do Narodu Polskiego”. Istniejąca w podziemiu na terenie kraju Krajowa Rada Narodowa powołała Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego. Co ważne, w tym manifeście podkreślono, że działa on na podstawie konstytucji z roku 1921, a nie faszystowskiej, jak podkreślono, z 1935 r. Miał on być przeciwwagą klasową dla istniejącego rządu w Londynie.

Manifest opublikowano 22 lipca w Chełmnie, bo był już wyzwolony, a 27 lipca przeniesiono rząd do Lublina. PKWN w zasadzie miał być władzą wykonawczą. Na jego czele stał Osóbka-Morawski, ale najważniejszą osobą, „szarą eminencją” był Stanisław Radkiewicz (szef osławionej UB), cieszący się zaufaniem Stalina. Osóbka-Morawski już 26 lipca podpisał z ZSRR tajną umowę o polsko-radzieckiej granicy, która na wschodzie opierać się miała o linię Curzona, część Prus Wschodnich (bez Królewca). Na zachodzie ZSRR zobowiązał się do popierania granicy na Odrze i Nysie, gwarancji 500 km dostępu do morza oraz Śląska. Podjęto decyzję o rozbudowie sił zbrojnych, na czele których stanął Michał Rola-Żymierski. W skład PKWN weszli przedstawiciele różnych partii i stronnictw. Utworzono także Milicję Obywatelską. Do zadań tych formacji należało wyparcie resztek Niemców, zapobieżenie rabunkom, schwytanie zbrodniarzy hitlerowskich.

Tak sobie siedzę i dumam, że i tak to co się stało, to i tak było niezłe w tym sensie, że na szczęście Stalinowi nie przyszła chętka na wcielenie Polski jako kolejnej republiki. Mieliśmy w pewnym sensie ograniczoną niepodległość, ale byliśmy państwem samodzielnym, niepodległym, uznawanym przez wszystkie kraje świata, założycielem ONZ. Na kogo mogliśmy w tym czasie liczyć? Kto by się za nami ujął? Alianci już nas drugi raz zdradzili, teraz w Jałcie. Armię Polską na zachodzie rozwiązano, oficerom grożono sankcjami. Na defiladę zwycięstwa w Londynie Polaków nawet nie zaproszono. Zrobił to dopiero Stalin, zapraszając Polaków jako jedynych na wielką defiladę zwycięstwa do Moskwy.

Teraz też deformuje się rolę Wojska Polskiego. Nie istnieją bitwy pod Lenino, walki o Warszawę, Wał Pomorski, Kołobrzeg, forsowanie Odry, walki pod Budziszynem i Dreznem czy nad Łabą, a w końcu w Berlinie. Armia Polska na koniec 1945 r. liczyła ponad 400 tys. żołnierzy. Łącznie z Polskimi Siłami Zbrojnymi na zachodzie była czwartą armią na świecie co do wielkości, i na dodatek nigdy się nie zhańbiła kolaboracją. Rząd w Polsce był całkowicie uzależniony od ZSRR, a jego skład nie był kwestionowany przez Roosevelta i Churchilla. Alianci go popierali i akceptowali. Jednocześnie w lipcu 1945 r. cofnięto uznanie dla rządu londyńskiego. Nikt się za nami nie ujął, na to co się u nas działo w Polsce nie mieliśmy żadnego wpływu. Za zorganizowanie, uzbrojenie, umundurowanie, wyżywienie i całe wyposażenie naszych sił zbrojnych rząd ZSRR nie wziął nawet kopiejki, bo krwi żołnierza nie można przeliczać na pieniądze. Za to Zachód, a szczególnie Anglia kazała sobie sowicie zapłacić. Długi rządu londyńskiego skończył dopiero spłacać rząd PRL Jaroszewicza pod koniec lat siedemdziesiątych.

Dzień 22 lipca w rocznicę ogłoszenia Manifestu stał się więc w PRL świętem państwowym. Wtedy zdecydowało się, że społeczeństwo przestanie „czapkować” jaśnie paniom i panom dziedzicom. Powstały podstawy nowoczesnego państwa. Manifest dawał obietnicę lepszego życia – kto by tego wówczas nie pragnął?

PKWN zgłaszał bardzo postępowe deklaracje. Nikt poważnie myślący nie liczył na III wojnę światową, że wyzwolą nas Alianci. Deklarowano przejęcie na cele reformy rolnej ziemie poniemieckie – rolnik mógł dostać do 100 ha ziemi. Z ziem obszarników rolnik mógł dostać do 50 ha. Wszystko za symboliczną opłatę. Czekali na to mieszkańcy wisi wegetujący na kilku morgach ziemi. Teraz czci się niezłomnych wyklętych, którzy strzelali do chłopów odbierających ziemię z reformy rolnej. To nie niezłomni fałszywi bohaterowie likwidowali na wsi zacofanie i analfabetyzm. Walka z analfabetyzmem, odbudowa kraju, zagospodarowanie ziem zachodnich, elektryfikacja wsi, rozwój oświaty były priorytetami.

Starsi mieszkańcy pamiętają, że PRL powstała na gruzach wojennych. Ubogie rodziny ze wsi i miasteczek zdobywały kwalifikacje, także w wojsku. Pozyskiwano cegły z gruzu i budowano szkoły i inne obiekty. W PRL wybudowano tysiące nowych zakładów – wszystkie obecnie zostały sprzedane za grosze, bo ci z zagranicy chcieli się pozbyć konkurencji na rynku. Nam zaś robi się wodę z mózgu, że to był wielki sukces? (c.d.n.)

Dodatkowe informacje

  • .
Dział: Czaplinek

Henrykowskie Dni w Siemczynie nieopodal Czaplinka odbywają się od wielu lat. To już siedemnasty raz organizatorzy zapraszają do kompleksu pałacowego w Siemczynie

Kiedy, w sobotę 4 lipca przyjechaliśmy na miejsce wydarzeń trwała już konferencja historyczno-naukowa pt.: „Parki podworskie na Pomorzu Zachodnim”. Było ona moderowana przez dr hab. Michała Kupca. Wśród prelegentów można było posłuchać dr inż. Elżbiety Dusza z Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego, która przygotowała wykład pt. „Parki podworskie na Pomorzu Zachodnim: pochodzenie, koleje losu, możliwości renowacji.”, czy  dr Tomasza Dudę z fajnym wykładem „Chodź, opowiem Ci historię... czyli o roli narracji i storytellingu w pomorskiej turystyce dziedzictwa.”

Henrykowskie Dni w Siemczynie

Byliśmy rano więc i na główne wydarzenia trzeba było poczekać. Odbywały się już warsztaty ceramiczne w Kuźni Ceramicznej, otwarto aleję artystów i rzemieślników oraz miasteczko zabaw i rozrywki dla dzieci i młodzieży.
Panie z sołectwa Siemczyno przygotowywały pierogi, ciepłe dania i cisto, które mimo, że jeszcze przed obiadem rozchodziły się w ekspresowym tempie.

Henrykowskie Dni w Siemczynie

Czas płynął powoli, słychać było rozmowy a SHK TEMPELBURG rozbijał swój obóz. Co chwilę było widać jak przemykają panie przebrane w bogate stroje barokowe, chętnie fotografując się z gośćmi. Można było obejrzeć zabytkowy pałac i poczuć barokowe czasy.

Henrykowskie Dni w Siemczynie

Na popołudnie zaplanowano występy zespołów muzycznych, śpiewaczych i tanecznych na letniej scenie oraz pokazy mody i strojów historycznych w alei rzemieślników i przypałacowych błoniach.

Dzień miał się zakończyć koncertem galowym „Vivat Moniuszko”

W niedzielę

Organizatorzy pozwalają odpocząć i wydarzenia zaplanowali troszkę później. W południe msza św. w kościele pw. Matki Bożej Różańcowej z oprawą muzyczną Zespołu „Ontis”. Później zaplanowano grupowe zdjęcie na schodach Pałacu Siemczyno. Atrakcją ma być badanie historii dóbr kultury materialnej - INTERAKTYWNE MUZEUM BAROKU i UNIWERSALIUM RZEMIOSŁ RÓŻNYCH oraz BAROKOWY PARK.

Dodatkowe informacje

  • .
Dział: Czaplinek

Wczoraj w Czaplinku ponownie zabił zabytkowy zegar. Został uruchomiony na budynku szkolnym przy ul. Słonecznej w  Czaplinku.

Przez wiele lat zegar nie działał i znajdował się na budynku szkoły. Teraz stary zegar przeszedł gruntowny remont.

Renowacji podjęli się panowie Bernard Bieniecki, Wiesław Giwojno i Ryszard Barszcz.

Za chwilę pierwszy raz od 70 lat zabije zegar na szkole podstawowej w Czaplinku. Gratuluję zapaleńcom - panom: Bernardowi Bienieckiemu, Wiesławowi Giwojno, Ryszardowi Barszczowi, bez których nie byłoby możliwe złożenie mechanizmu dorobienie brakujących elementów i renowacja . To wspaniała inicjatywa społeczności Czaplinka. Gratuluję – napisał Mariusz Naruszewicz, Burmistrz Czaplinka.

Dodatkowe informacje

  • .
Dział: Czaplinek
Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.
Polityka Prywatności
Jak wyłączyć cookies?   
ROZUMIEM