Do szkoły trafiły dokumenty na wagę życia
- Napisane przez ZSKP

Izba Muzealna Zespołu Szkół w Kaliszu Pomorskim wzbogaciła się o kilka niepozornie wyglądających starych kartek i formularzy noszących ślady wielokrotnego rozkładania, co także stanowi świadectwo ich niezwykłej historii.
- Wiem od mojej mamy, Heleny Kurylczyk-Pulwin, że zdobycie tych zezwoleń było bardzo trudne. Należało bowiem udowodnić, że jest się Polakiem, czyli okazać przedwojenne dowody osobiste, które Rosjanie konfiskowali. Szczęśliwie mój dziadek Ksawery Bielski zakopał je w ziemi. Kto tego nie dokonał, musiał pozostać na miejscu i przyjąć obywatelstwo białoruskie, podlegając tym samym drakońskiemu prawu komunistycznego reżimu Stalina, co często kończyło się utratą nie tylko dobytku, ale i życia – opowiadał Bogumił Kurylczyk podczas spotkania z dyrektorem Zespołu Szkół Maciejem Rydzewskim oraz Joanną Mączkowską, z którą współpracuje od lat przy opisywaniu tajemnic naszego miasta. Te kolejne pamiątki związane z jego rodziną wzbogacą prezentowane w Izbie eksponaty pochodzące od polskich osadników przybyłych do Kalisza Nowego, jak nazywał się tuż po roku 1945 Kalisz Pomorski.
Po miesiącu spędzonym w zatłoczonych wagonach, gdzie wspólnie przebywali nie tylko ludzie, ale również ich inwentarz: krowy, konie, świnie i drób. Jak zapisała w swoich pamiętnikach Helena Kurylczyk te trudy były jednak niczym wobec radości z powrotu do Polski i z ocalenia życia.
Dodatkowe informacje
-
.: