Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.
Polityka Prywatności
Jak wyłączyć cookies?   
ROZUMIEM

Radosław Dominowski prezentuje ptaki drapieżne

Fot. Radosław Dominowski Fot. Radosław Dominowski

Fotografowanie dziko żyjących ptaków drapieżnych jest jednym z najtrudniejszych wyzwań fotograficznych. Dotyczy to zarówno warunków, w jakich przychodzi pracować, jak i niezbędnych umiejętności, którymi winien wykazać się fotograf. Swoich sił z fotografowaniem drapieżników próbowałem już  kilka lat temu, kiedy to zbudowana pierwsza prowizoryczna czatownia nie przyniosła kompletnie żadnych efektów.  Popełniłem wtedy szereg błędów które bezlitośnie wykorzystywały bytujące tam ptaki.

Błąd  w samej konstrukcji czatowni, nieodpowiednia pora roku,  nieregularnie wykładana przynęta i lekceważące podejście do niesamowitych zmysłów tych majestatycznych ptaków spowodowały, iż tygodniowe siedzenie z aparatem w czatowni nie przyniosły kompletnie żadnych fotograficznych efektów. Ruch teleobiektywu wysuniętego poza obrys czatowni za każdym razem był  dostrzeżony przez ptaki i definitywnie kończył fotografowanie w danym dniu. Brak warsztatu, systematyczności, a przede wszystkim cierpliwości bardzo szybko zniechęciły mnie do dalszych wielogodzinnych prób fotografowania. Trudno było przełknąć gorycz porażki gdy z zazdrością spoglądałem na przepiękne zdjęcia orłów czy jastrzębi wykonanych i prezentowanych w Internecie  przez bardziej doświadczonych fotografów .

Stara mądrość ludowa powiada, że co cię nie zabije to cię wzmocni, i tak też było tym razem kiedy to ponownie powróciły myśli o fotografii skrzydlatych drapieżników.  Przekonany,  że nie ma lepszego sposobu na sfotografowanie myszołowa czy  innych drapieżników, postanowiłem zbudować przemyślaną i bardziej profesjonalną czatownię. Zanim zabrałem się do roboty musiałem wybrać miejsce w terenie, gdzie mogłem liczyć na ptaki i mieć pewność, że moja budowla  nie będzie nikomu przeszkadzać. Przy wyborze miejsca uwzględniłem położenie względem słońca oraz ukształtowanie terenu. W związku z tym iż rozważałem fotografowanie z niskiej perspektywy budowę rozpocząłem od wykopania odpowiednio głębokiego dołu w którym osadziłem drewnianą konstrukcję mojej czatowni. Następnie obiłem ją deskami, przykryłem kilkoma warstwami czarnej foli, siatką maskującą  a na sam koniec zamaskowałem  odpowiednią grubością traw i iglastych gałęzi. Po zakończeniu prac okazało się, że powstała całkiem solidna buda o wymiarach 120x100 cm i wysokości około 150 cm.  W przedniej ścianie wykonałem niewielki otwór na teleobiektyw, który  umieszczony kilkanaście centymetrów nad ziemią  gwarantował odpowiedni punkt widzenia fotografowanych obiektów.

Wreszcie nadszedł długo wyczekiwany i niosący ogromne nadzieje dzień pierwszej zasiadki. Na pierwsze wyjście wybrałem się pełen nadziei na piękne fotografie.  Pierwszą zasiadkę rozpocząłem wczesnym rankiem, jeszcze przed wschodem słońca, kiedy zaczynało świtać.  Po rozlokowaniu  się w budzie i rozstawieniu sprzętu rozpoczęło się oczekiwanie na amatorów leśnej stołówki. Zachmurzone niebo, deszcz i dość silny wiatr nie zapowiadały dobrych warunków fotografowania. Z pewnością w okolicy nie  brakowało naturalnego pokarmu i nie należało się spodziewać wielkiego ruchu przy nęcisku. Nie po to jednak włożyłem sporu trudu w znalezienie odpowiedniego miejsca i budowę czatowni aby na początku pierwszej zasiadki rezygnować.

Zaczęło  się rozwidniać i przez szczeliny obserwacyjne czatowni mogłem już dostrzec przedpole mojego działania. Było jednak puste i przez blisko 4  godziny oczekiwania nic się nie działo. Słyszałem od czasu do czasu krakanie kruków i skrzekliwe głosy sójek przelatujących w pobliżu czatowni oraz charakterystyczne zawołanie myszołowa który krążył gdzieś tam wysoko nad głową.  W pewnej chwili rozległ się donośny krzyk jastrzębia i z naprzeciwka odpowiedź innego osobnika. Potem zapadła cisza. Trwała ona do pojawienia się myszołowa, który usiadł kilkadziesiąt metrów od czatowni bacznie obserwując otoczenie. Dostojnik po blisko godzinnej obserwacji przyszedł sobie pieszo w miejsce gdzie była wyłożona karma. Odczekałem trochę, aż myszołów rozsmakuje się w wyłożonym mięsie i rozpocząłem fotografowanie. W ten sposób powstały moje pierwsze fotografie myszołowa wykonane z odległości około 20 metrów. Czynności te powtarzałem wielokrotnie napotykając wiele innych ptaków, miedzy innymi Krogulca, który niespodziewanie odwiedził moją czatownię. Pierwsza zasiadka nie przyniosła  rewelacyjnych ujęć, ale była cennym doświadczeniem i pozwoliła na wprowadzenie pewnych ulepszeń w pobliżu nęciska. Pozwoliła także mieć nadzieję, że kolejne sesje fotograficzne będą bardziej udane, a nie ukrywam iż moim docelowym obiektem fotografowania jest bielik, którego tam wielokrotnie widywałem.

Dodatkowe informacje

  • .:
Powrót na górę

Moje konto

Współpracujemy

       https://www.ubezpieczeniemieszkania.pl/

Zostań promotorem

Więcej