Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.
Polityka Prywatności
Jak wyłączyć cookies?   
ROZUMIEM

Józek, idziemy po Ciebie!

  • Napisane przez  Ryszard Mrówka
Fot. sxc.hu Fot. sxc.hu

Na jednej z licznych konferencji prasowych lider „Twojego Ruchu” grzmiał złowieszczo: „Macierewicz, idziemy po ciebie!”. Powszechnie wiadomo, że ci dwaj panowie nie darzą siebie, delikatnie mówiąc, sympatią. Różni ich wszystko; Janusz uzbrojony w gumowy atrybut będący wierną kopią strategicznej, jak i ideologicznej części jego ciała, po prostu jest „trendy”, Antoni, niezłomny zwolennik spiskowej teorii dziejów i prorok nieuchronnej apokalipsy, raczej optuje stylowi retro. Konferencje prasowe polityków, a raczej polityczne wersje castingu popularności, jak na razie służą im samym. Nie ma to jak dobre widowisko, tu zwycięzcą jest ten, który drugiemu bardziej dokopie lub go wykpi. I nie ma w tej politycznej logice nic nowego, już cesarze rzymscy doskonale wiedzieli, że na biedę i bałagan najlepszym lekarstwem są igrzyska. 

Jeśli chodzi o poglądy naszych dwóch antagonistów, to mają do tego prawo, wszakże mamy demokrację. Jednakże mają również obowiązek spełniania woli wyborców, dzięki którym znaleźli się na świecznikach, każdy coś obiecał …

Tymczasem Janusz idzie po Antoniego, jak to szumnie ogłosił, nie zdając sobie sprawy z tego, że społeczeństwu jest obojętne, który po którego idzie. 

Od zarania dziejów zawsze ktoś po kogoś szedł. Pretorianie szli po wrogów Cesarstwa Rzymskiego, konkwistadorzy po heretyków, „czerwoni” po „wrogów ludu”, obecnie Janusz po Antoniego itd. Czyżby w kraju nie było ważniejszych spraw i problemów?

  • Artykuł jest zapowiedzią 90 wydania Kuriera Czaplineckiego

Zbyt nieśmiało nasi bohaterowie mówią o niedokończonych autostradach, o urągających nam ustawach śmieciowych lub emigracji zarobkowej naszej młodzieży. Bezrobocie to także wstydliwy problem, jak i problemy mieszkaniowe, nie mówiąc już o wynagrodzeniach. Kłopotliwy temat to również sytuacja polskiej wsi, jak i niesprawiedliwe traktowanie naszych rolników przez Unię Europejską. 

Czy pożałowania godne popisy i wygłupy niektórych polityków zdołają przesłonić te problemy? Różnego rodzaju polityczne intrygi, kłótnie i castingi w stylu kabaretonowym stały się już codziennością. Niepokojące jest natomiast to, że niektórzy z nas uważają to za normalność. Trudno się temu dziwić, skoro nawet dość często dzienniki telewizyjne zaczynają się od pyskówek zacietrzewionych polityków. 

Te „rozrywkowe” trendy daje się już zauważyć w samorządach różnego szczebla, od sejmu aż po rady gminne. Taka wykreowana rzeczywistość sprawia, że prawdziwe problemy społeczne stają się drugoplanowymi, lub są odsuwane w nieskończoność. 

W powyższym temacie również nasza skromna czaplinecka gmina nie jest oazą spokoju, o czym często informowała nas prasa regionalna. Już w październiku 2012 r. „Głos Koszaliński” w artykule „Nie ma zgody w ratuszu” pisał, że „każda sesja to wojna na słowa pomiędzy zwolennikami a przeciwnikami burmistrza.” To jest prawda, taka jest rzeczywistość, problemów co niemiara, a gminny kabaret trwa…

W naszym niewielkim Czaplinku jeden z rajców miejskich postanowił pójść po Józka. Właściwie nic w tym dziwnego, już znana piosenkarka w swym przeboju straszyła Józka, że nie daruje mu tej nocy…

W tym konkretnym przypadku chodzi o artykuł „Czaplinecki bumerang” Pana Józefa Antoniewicza, zamieszczony w 87 numerze „Kuriera Czaplineckiego”. Podobno zostały naruszone dobra osobiste radnego, więc postanowił swych racji szukać u Temidy. Trudno pogodzić się z taką opinią radnego. Co tam jest nieprawdziwe? Tam nie ma żadnych przekłamań, wulgaryzmów bądź też obraźliwych epitetów. Po prostu Pan Antoniewicz przedstawił swój pogląd na naszą rzeczywistość, czyli wypowiedział swoje zdanie. Każdy z mieszkańców ma prawo do wyrażania swoich opinii, oczywiście w ramach zasad demokracji, Pan Józef się nie wychylił poza te ramy. W kwestii sztuki dziennikarskiej, to ponoć brak Panu Józefowi Antoniewiczowi fachowości…  To zarzut niedorzeczny! Nawet w renomowanych środkach masowego przekazu niektórym artykułom można by to samo zarzucić. Sztuka dziennikarska to przede wszystkim rzetelność, prawda, umiejętność przekazu i wolność słowa, styl pisania to sprawa drugorzędna. Jeśli ktoś szuka w „Kurierze Czaplineckim” następców Mickiewicza, Żeromskiego lub innych klasyków, to będzie zawiedziony. Z drugiej zaś strony wielu piszącym w naszym miesięczniku można pozazdrościć wiedzy i trzeźwej oceny różnych sytuacji występujących w naszej gminie. Do tych ludzi z pewnością należy Pan Józef Antoniewicz i nie jest to tylko moja opinia. 

W kwestii prac naszej Rady Miejskiej można się dowiedzieć z artykułów burmistrza oraz innych osób zainteresowanych tym problemem. O planach, zamierzeniach i skuteczności radnych informuje również „Biuletyn”. Ostatecznej weryfikacji dokonają mieszkańcy. Jednak należy pamiętać, że Burmistrz to władza wykonawcza, natomiast o wszystkim co się dzieje wokół, decydują radni w demokratycznym głosowaniu. 

W tym roku wybory do Parlamentu Europejskiego, później samorządowe, do Rad wszystkich szczebli. Od wsi do wsi będą krążyć „wesołe autobusy” z tajnym wyszynkiem pod siedzeniem, oczywiście będzie to herbatka i słone paluszki, bo jakże inaczej! Co obrotniejszy kandydat użyczy swojej wypasionej bryki, w której na tylnym siedzeniu będzie leżeć skromna reklamówka, oczywiście tylko z herbatką i z czymś na ząb… Będą liczne spotkania, rozmowy i usprawiedliwiania się przed wyborcami. Amok krasomówstwa będzie wszechobecny, ten i ów milczący cztery lata okaże się Demostenesem… Pytania wyborców będą kłopotliwe, będą pytać o wszystko. Dlaczego w byłym hotelu „Elekt” nic nie ma, dlaczego straszy pustkami? Wystarczyło zwolnić właścicieli na pół roku z obowiązku podatkowego i dom dla ludzi starszych by działał. Jeśli taka decyzja jest zachętą dla przyszłych inwestorów, to tylko pogratulować radnym dalekowzroczności. 

Czy nasza czaplinecka młodzież zasługuje na skatepark, czy coś jej się należy? A może najlepiej niech jedzie do Irlandii lub Anglii? W dalszym ciągu nie kręcą się skrzydła wiatraków, nie ma biogazowi, a lotnisko turystyczno – sportowe to chyba już tylko fantazja.

Jak wygląda sytuacja na wsi, jakie inwestycje tam powstały w obecnej kadencji? W Siemczynie, a zwłaszcza w Sikorach raczej nie powinno być powodów do narzekań, w Machlinach również, ale rozwój tej miejscowości to pokłosie pracy byłego radnego. W największej wsi gminy Czaplinek, Broczynie, poważniejsze inwestycje zatrzymały się na gruntownym remoncie i renowacji świetlicy wiejskiej oraz przedszkola. W obecnej kadencji miało miejsce jedynie trochę zabiegów estetycznych, a raczej kosmetycznych, co żadnej istotnej sprawy nie załatwiło. Są co prawda plany rozwojowe, ale to jeszcze przyszłość. Ale tak na ogół jest wesoło, uciech nie brakuje i tylko krzyczeć „Ave Cezar”!

Nie wspomnę już o Miłkowie, ale to tylko z obawy, by jego dawny właściciel Gustaw Bruemmer nie przekręcił się w grobie. Zresztą studium osiągnięć w Broczynie i Machlinach to temat na odrębny artykuł.

W swoim artykule nie posługuję się żadnymi kosztorysami, wykresami bądź tabelami. To jest zadanie władz gminnych i radnych, mających do dyspozycji prasę lokalną, szczególnie „Biuletyn”. Jak każdy z mieszkańców wyrażam swój pogląd i opinię okiem mieszkańca i wyborcy. Po prostu wszyscy widzą, co jest, a czego nie ma, wszyscy pragniemy rozwoju gminy.

Wojna domowa z burmistrzem nie służy nikomu, czy wszystkie jego propozycje są złe? Czy jedynym argumentem ma być sakramentalne stwierdzenie: „Gminy na to nie stać”? Nie stać na wszystko? Na to pytanie niech odpowiedzą wyborcy. To największy autorytet gminy. Decydenci natomiast niech nie idą „po Józefa”, niech idą do kogoś, ale z gałązką oliwną w ręku. 

Powrót na górę

Moje konto

Współpracujemy

       https://www.ubezpieczeniemieszkania.pl/

Zostań promotorem

Więcej