W przeddzień wigilii pojechali na granicę z Białorusią aby spotkać się z żołnierzami z jednostki ze Złocieńca

Aby spotkać się z żołnierzami włodarze naszych miast po przyjeździe musieli przejść kilkukilometrowy odcinek granicy, do miejsca MARA (po litewsku) oraz MARYCHA (po polsku i białorusku).

Na miejscu Panowie Janusz Garbacz, Krzysztof Zacharzewski oraz Marcin Naruszewicz przekazali żołnierzom na każdym punkcie ochrony granicy najserdeczniejsze życzenia. Ze sobą zabrali tam przekazane przez nasze społeczności prezenty.

Tak relacjonują Burmistrzowie wizytę:

Janusz Garbacz:

Polscy Żołnierze w przededniu Wigilii na granicy z Białorusią.  Słowa jednego z Żołnierzy – „żebyście mogli spokojnie żyć i świętować Święta Bożego Narodzenia, my służąc Rzeczpospolitej bronimy Jej granic”. Wspólnie z dowództwem 2 Brygady Zmechanizowanej Legionów im. Marszałka Józefa Piłsudskiego oraz Panami Burmistrzami: Marcinem Naruszewiczem z Czaplinka i Krzysztofem Zacharzewskim ze Złocieńca byłem na granicy polsko – białoruskiej. Przeszliśmy kilkukilometrowy odcinek granicy, tj. do miejsca MARA (po litewsku) oraz MARYCHA (po polsku i białorusku). Duma, wysokie morale, serdeczność a nade wszystko szacunek do Matki Polski (jak powiedział jeden z Żołnierzy) emanowały od Naszych Żołnierzy. Przekazywaliśmy na każdym punkcie ochrony granicy Naszym Wspaniałym Żołnierzom najserdeczniejsze życzenia od Nas Wszystkich, pozostawialiśmy przekazane przez nasze społeczności nie tylko słodycze, ale również ozdoby świąteczne – m.in. życzenia od Koła Gospodyń Wiejskich w Pomierzynie i coś jeszcze otrzymał Nasz Żołnierz  grający w Gromie Giżyno. Jeszcze raz nasze najserdeczniejsze życzenia od Nas wszystkich dla Naszych Żołnierzy, a zatroskanym Rodzicom i Rodzinom Naszych Żołnierzy możemy powiedzieć, – że Wasze Córki i Synowie są Pierwszymi Obywatelami Naszej Ojczyzny.

Krzysztof Zacharzewski:

Dzięki przychylności Dowódcy 2 BZ że Złocieńca mogłem wraz z burmistrzami Kalisza Pom. oraz Czaplinka bezpośrednio złożyć życzenia świąteczne żołnierzom pełniącym służbę na granicy z Białorusią.  Ogromnie budujące jest, że warunki w jakich przebywają odbiega od pogłosek i spekulacji. Żołnierze w sposób pomysłowy sami  przygotowali sobie posterunki, gdzie skutecznie  chronią się tam przed deszczem i chłodem. Nie ma problemów z posiłkami i miejscem koszarowania.  Mogliśmy przejść większość posterunków, porozmawiać, podziękować za służbę i przekazać życzenia świąteczne. Na całe szczęście sytuacja przy granicy na tym odcinku w miarę się ustabilizowała. Usłyszeliśmy, że faktycznie uchodźcy byli różni. Rodziny uchodźców z dziećmi budowały szałasy niedaleko polskich posterunków wojskowych bo mówili że przy nich jest bezpiecznie. Nie jak w głąb, gdzie krzyczą i szarpią. Niejednokrotnie żołnierze kupowali w aptece po służbie syropy czy lekarstwa i je później przerzucali przez granicę. Przecież też mają rodziny i sumienie. Jak trzeba było to dzielili się owocami czy posiłkiem. Teraz pozostały już za płotem granicznym konstrukcje  prowizorycznych szałasów. Zniknęły rodziny. Miejscowi chwalą sobie obecność Naszych żołnierzy i poczucia bezpieczeństwa. Ten krótki czas i poczucie obowiązku uściśnięcia ręki w podzięce, solidarności i sympatii był wyjątkowy i potrzebny. Dla mnie na pewno. Do zobaczenia - mam nadzieję niedługo w domu -  chłopaki i dziewczyny.