Wyświetlenie artykułów z etykietą: Fotografia

sobota, 29 maj 2021 08:13

Nowe Laski to Kraina Żubra. Galeria

Żubry na dobre zadomowiły się w naszym regionie. Na niektórych obszarach naszego powiatu można je spotkać praktycznie tak łatwo jak zwierzęta hodowlane.

Dodatkowe informacje

  • .
niedziela, 04 kwiecień 2021 15:02

Potwory z bagien. Dlaczego są takie ważne

Nie jest tam bezpiecznie nawet w dzień, w każdej chwili spod mulistej wody może wyskoczyć utopiec albo bloedzuiger. W dawnych czasach widywano również tam strzygi, które według wierzeń żywią się krwią swych ofiar. Miejsca takie są ciemne i przypadkowa osoba musi uważać na ogniki, które mają w zwyczaju wabić nieostrożnych wędrowców głębiej. Ci, którzy dadzą się zwabić giną wciągnięci przez błota.

Dodatkowe informacje

  • .

Żubry to wdzięczne i potężne zwierzęta. Nie każdy ma okazję spotkać je w ich naturalnym środowisku. Najczęściej jeśli widzimy je na żywo to są to zagrody. Na Pojezierzu Drawskim powoli stają się codziennością. Upodobały sobie także poligon drawski i dla każdego fotografa to nie lada gratka móc je fotografować w ich środowisku.

Poniżej opowieść Radosława Dominowskiego ze spotkania z tymi wspaniałymi zwierzętami.

Dzięki uprzejmości drawskich leśników, udało mi się zlokalizować stado bytujących w naszym regionie  żubrów. Ich lokalizacja miała miejsce na obszarze  znajdującym się w otulinie poligonu drawskiego. Postanowiłem, iż spróbuję wykonać kilka zdjęć pokazujących życie tych zwierząt w zimowej scenerii. Do żubrów dotarłem pieszo, zastając je leżące na jednym z leśnych zboczy nieopodal miejscowości Studnica.

Podejście ich  na dość bliską odległość okazało się nienajlepszym pomysłem, przed czym zdecydowanie przestrzegam podczas spotkania z tymi olbrzymimi zwierzętami. Żubr, to okazały  i majestatyczny zwierz.

Dziesiątki żubrów na poligonie drawskim i spotkanie oko w oko

Choć na zdjęciu piękny, słodki i uroczy,  to ciągle dziki i nieprzewidywalny. Dziko żyjące są raczej płochliwe i unikają kontaktu z człowiekiem, niemniej jednak dorosłe byki, które gdy często spotykają ludzi, zatracają lęk przed nimi i niekiedy mogą być agresywne. Jak wszystkie dzikie zwierzęta, gdy czują się zagrożone mogą zaatakować w celu zapewnienia sobie bezpiecznej przestrzeni.  

Dorosły żubr mierzy około 3,5 m długości, średnio 2 m wysokości, a jego waga  to nawet 800 kg !!! Taki olbrzym potrafi biec z prędkością 40 km/h., bez problemu pokonując rozmaite przeszkody terenowe. 

Dziesiątki żubrów na poligonie drawskim i spotkanie oko w oko

Przekonałem się o tym na własnej skórze, gdy nieświadomie  przekroczyłem tą bezpieczną granicę odległości i stado tych potężnych  zwierząt ruszyło w moją stronę z niewiadomymi mi zamiarami.  

Uroda, gracja, i wspaniały ruch tych zwierząt wywoływał we mnie zachwyt i pełen respektu podziw. Dołączyła do tego niesamowita adrenalina, która aktywizowała mnie do szybkiej i niezwłocznej  ucieczki z miejsca nieprzemyślanych i niebezpiecznych odległości jakie próbowałem przekroczyć. W trosce o nasze życie i zdrowie  bariera bezpiecznego dystansu wynosząca około 50 m., pod żadnym pozorem  nie powinna być przekraczana. 

W pobliżu stada przebywałem kilka godzin , przyzwyczajając żubry  do swojej obecności. Pogoda tego dnia nie rozpieszczała.  Zza chmur co jakiś czas nieśmiało wychodziło  słońce, a przelotne, intensywne opady śniegu zaburzały obraz rejestrowany przez aparat.

Mimo wszystko  udało mi się wykonać kilkanaście ciekawych i nietypowych ujęć pokazujących piękno oraz niesamowite zachowanie zwierzęcia, które w Polsce stało się symbolem polskiej przyrody.  Co wyszło z tego spotkania oceńcie sami.

Dodatkowe informacje

  • .

Prawie 3 miesiące trwało zanim udało mi się sfotografować bieliki. Ponad 100 godzin przesiedziane w czatowni na Pojezierzu Drawskiem wreszcie przyniosło pierwsze dość niespodziewane efekty.

Bielik to magiczny ptak chyba dla każdego Polaka. Obserwacja tych ptak jest mega trudna z powodu dużej ich  płochliwości. W lesie na widok człowieka bielik odlatuje bardzo daleko. Płoszy się nawet nocą gdy dostrzeże  jakieś zmiany w swoim otoczeniu.

Niesamowicie ostry wzrok, który zwraca uwagę na każdy jedyny szczegół nie  daje kompletnie żadnych  szans na podejście tego ptaka na bliską odległość. Jedynym sposobem na obserwację bielików w naturze jest zwabienie ich pod wcześniej przygotowane czatownię, którą wykonałem 3 miesiące wcześniej.

Moje bieliki bardzo długo obserwowały  teren wokół czatowni  zanim zdecydowały  się na  zejście na odległość którą wyłapał by je mój obiektyw. Wielokrotnie siadały kilkadziesiąt metrów od niej przez dłuższy czas obserwując  teren wokół,  po czym  odlatywały gdzieś tam w nieznane. 

Kruki są dla nich  czujnikami, które informują o tym czy miejsce jest bezpieczne, czy należy nadal obserwować teren.

Ogromne wrażenie robią  ptaki  z rozpostartymi skrzydłami które walczą miedzy sobą.  Fotografia takich scen przy temperaturach dochodzących do – 10 stopni powodowała, iż raptownie robiło mi  się gorąco. 

Niesamowite uczucie.

Na zdjęciach potęgę tych majestatycznych ptaków  można zauważyć mając w tym samym kadrze porównanie do innego skrzydlatego,  gdzie udało mi się je sfotografować je z krukami czy naszą często widywaną  sroką.

Gdy wylądowały pierwszy raz w zasięgu obiektywu pomyślałem że będę je tu miał codziennie. Nic bardziej mylnego.

Wyglądało to tak jakby chciały powiedzieć „Fotografuj, bo więcej tu nie przylecimy”. I tak też było .  To był ten jedyny raz. Mam nadzieję że nie ostatni.

Dodatkowe informacje

  • .

Poszczęściły się widoki Pawłowi Łuczko, który w zimowy poranek uwiecznił pejzaż Kalisza Pomorskiego. Wspaniałe widoki, światła i cienie tworzą niesamowity zimowy klimat.

"Kto rano wstaje, temu Pan Bóg daje" promienie Słońca. Kalisz Pomorski zimowo i słonecznie tym razem – napisał Paweł po sesji zdjęciowej  dronem.

Dodatkowe informacje

  • .
wtorek, 17 listopad 2020 06:03

Radosław Dominowski prezentuje ptaki drapieżne

Fotografowanie dziko żyjących ptaków drapieżnych jest jednym z najtrudniejszych wyzwań fotograficznych. Dotyczy to zarówno warunków, w jakich przychodzi pracować, jak i niezbędnych umiejętności, którymi winien wykazać się fotograf. Swoich sił z fotografowaniem drapieżników próbowałem już  kilka lat temu, kiedy to zbudowana pierwsza prowizoryczna czatownia nie przyniosła kompletnie żadnych efektów.  Popełniłem wtedy szereg błędów które bezlitośnie wykorzystywały bytujące tam ptaki.

Błąd  w samej konstrukcji czatowni, nieodpowiednia pora roku,  nieregularnie wykładana przynęta i lekceważące podejście do niesamowitych zmysłów tych majestatycznych ptaków spowodowały, iż tygodniowe siedzenie z aparatem w czatowni nie przyniosły kompletnie żadnych fotograficznych efektów. Ruch teleobiektywu wysuniętego poza obrys czatowni za każdym razem był  dostrzeżony przez ptaki i definitywnie kończył fotografowanie w danym dniu. Brak warsztatu, systematyczności, a przede wszystkim cierpliwości bardzo szybko zniechęciły mnie do dalszych wielogodzinnych prób fotografowania. Trudno było przełknąć gorycz porażki gdy z zazdrością spoglądałem na przepiękne zdjęcia orłów czy jastrzębi wykonanych i prezentowanych w Internecie  przez bardziej doświadczonych fotografów .

Stara mądrość ludowa powiada, że co cię nie zabije to cię wzmocni, i tak też było tym razem kiedy to ponownie powróciły myśli o fotografii skrzydlatych drapieżników.  Przekonany,  że nie ma lepszego sposobu na sfotografowanie myszołowa czy  innych drapieżników, postanowiłem zbudować przemyślaną i bardziej profesjonalną czatownię. Zanim zabrałem się do roboty musiałem wybrać miejsce w terenie, gdzie mogłem liczyć na ptaki i mieć pewność, że moja budowla  nie będzie nikomu przeszkadzać. Przy wyborze miejsca uwzględniłem położenie względem słońca oraz ukształtowanie terenu. W związku z tym iż rozważałem fotografowanie z niskiej perspektywy budowę rozpocząłem od wykopania odpowiednio głębokiego dołu w którym osadziłem drewnianą konstrukcję mojej czatowni. Następnie obiłem ją deskami, przykryłem kilkoma warstwami czarnej foli, siatką maskującą  a na sam koniec zamaskowałem  odpowiednią grubością traw i iglastych gałęzi. Po zakończeniu prac okazało się, że powstała całkiem solidna buda o wymiarach 120x100 cm i wysokości około 150 cm.  W przedniej ścianie wykonałem niewielki otwór na teleobiektyw, który  umieszczony kilkanaście centymetrów nad ziemią  gwarantował odpowiedni punkt widzenia fotografowanych obiektów.

Wreszcie nadszedł długo wyczekiwany i niosący ogromne nadzieje dzień pierwszej zasiadki. Na pierwsze wyjście wybrałem się pełen nadziei na piękne fotografie.  Pierwszą zasiadkę rozpocząłem wczesnym rankiem, jeszcze przed wschodem słońca, kiedy zaczynało świtać.  Po rozlokowaniu  się w budzie i rozstawieniu sprzętu rozpoczęło się oczekiwanie na amatorów leśnej stołówki. Zachmurzone niebo, deszcz i dość silny wiatr nie zapowiadały dobrych warunków fotografowania. Z pewnością w okolicy nie  brakowało naturalnego pokarmu i nie należało się spodziewać wielkiego ruchu przy nęcisku. Nie po to jednak włożyłem sporu trudu w znalezienie odpowiedniego miejsca i budowę czatowni aby na początku pierwszej zasiadki rezygnować.

Zaczęło  się rozwidniać i przez szczeliny obserwacyjne czatowni mogłem już dostrzec przedpole mojego działania. Było jednak puste i przez blisko 4  godziny oczekiwania nic się nie działo. Słyszałem od czasu do czasu krakanie kruków i skrzekliwe głosy sójek przelatujących w pobliżu czatowni oraz charakterystyczne zawołanie myszołowa który krążył gdzieś tam wysoko nad głową.  W pewnej chwili rozległ się donośny krzyk jastrzębia i z naprzeciwka odpowiedź innego osobnika. Potem zapadła cisza. Trwała ona do pojawienia się myszołowa, który usiadł kilkadziesiąt metrów od czatowni bacznie obserwując otoczenie. Dostojnik po blisko godzinnej obserwacji przyszedł sobie pieszo w miejsce gdzie była wyłożona karma. Odczekałem trochę, aż myszołów rozsmakuje się w wyłożonym mięsie i rozpocząłem fotografowanie. W ten sposób powstały moje pierwsze fotografie myszołowa wykonane z odległości około 20 metrów. Czynności te powtarzałem wielokrotnie napotykając wiele innych ptaków, miedzy innymi Krogulca, który niespodziewanie odwiedził moją czatownię. Pierwsza zasiadka nie przyniosła  rewelacyjnych ujęć, ale była cennym doświadczeniem i pozwoliła na wprowadzenie pewnych ulepszeń w pobliżu nęciska. Pozwoliła także mieć nadzieję, że kolejne sesje fotograficzne będą bardziej udane, a nie ukrywam iż moim docelowym obiektem fotografowania jest bielik, którego tam wielokrotnie widywałem.

Dodatkowe informacje

  • .

W ten dzień nie można wejść na cmentarze, aby zapalić znicze swoim bliskim, pomodlić się za nich i chwilę z nimi pobyć. Dlatego też, dla tych, którzy chcieli odwiedzić cmentarz w Kaliszu Pomorskim Paweł Łuczko zrobił kilka zdjęć po przelocie dronem. Zobaczcie je.

Wymowna i wyjątkowa pustka na dzień przed Uroczystością Wszystkich Świętych.  "Wszyscy święci balują w niebie" najwyraźniej, bo tu cisza i spokój. Cmentarz w Kaliszu Pomorskim - 31.10.2020 – pisze Paweł

Dodatkowe informacje

  • .
poniedziałek, 24 sierpień 2020 13:41

Rzeźba w Żółtem

Żółte to niewielka miejscowość w gminie Drawsko Pomorskie. Fotografia została wykonana 26 lipca 2020 roku.

Dodatkowe informacje

  • .

Monika Monkiewicz od lat nie mieszka już w Drawsku Pomorskim, zajmuje się fotografią i uwielbia wraca na Pojezierze Drawskie. W tym artykule prezentujemy prace Moniki, a fotografka opowiada o swoich przeżyciach.

Monika wyjechała z Drawska, teraz fotografuje w Szczecinie, ale chętnie tu wraca. Zobacz jej zdjęcia
Monika Monkiewicz

Jako że ze mnie rodowita drawszczanka bliskie mi są moje rodzime pejzaże, zapach żywicy w sierpniowy wieczór, czerwień zachodzącego słońca, cudowne koncerty odbywające się w jeziornej filharmonii nocą. Niewątpliwie miejsce, w którym się urodziłam i wychowałam wpłynęło na to, że umiłowałam sobie właśnie fotografię plenerową

 

Monika wyjechała z Drawska, teraz fotografuje w Szczecinie, ale chętnie tu wraca. Zobacz jej zdjęcia
Fot. Monika

Tęsknota za Polską

Monika wyjechała z Drawska, teraz fotografuje w Szczecinie, ale chętnie tu wraca. Zobacz jej zdjęcia
Fot. Monika

Wierzę w to, że nic nie dzieje się bez powodu. Migracja z kraju w celach zarobkowych wywołała  tęsknotę za tym co znam, co moje, co rodzime i bliskie sercu i tak rozpoczęłam poszukiwania śladów Polskości w szwajcarskim krajobrazie. Jeżdziliśmy z partnerem po całej Szwajcarii a to do Polskiego Muzeum w Rapperswil, do domu Kościuszki w Soloturze (Soloturn), w którym spędził ostatnie 2 lata swojego życia. Cała Szwajcaria naszpikowana jest śladami Kościuszki "tak jak dobra kasza skwarkami"- jak to mówił Gustlik w czterech pancernych.

Monika wyjechała z Drawska, teraz fotografuje w Szczecinie, ale chętnie tu wraca. Zobacz jej zdjęcia
Fot. Monika

Fotografia

Monika wyjechała z Drawska, teraz fotografuje w Szczecinie, ale chętnie tu wraca. Zobacz jej zdjęcia
Fot. Monika

Przy okazji tych wojaży pstrykałam sobie zdjęcia urokliwym szwajcarskim krajobrazom. Aż pewnego dnia,  dostałam informację o zdobyciu II miejsca w szwajcarskim konkursie fotograficznym w kategorii krajobrazu. Było to pierwsze zdjęcie, które wysłałam na konkurs i od razu taki strzał. Wtedy to, w mojej głowie zakiełkowała myśl, że po powrocie do kraju chciałabym to robić zawodowo. I tak to się jakoś "pokulało".

Monika wyjechała z Drawska, teraz fotografuje w Szczecinie, ale chętnie tu wraca. Zobacz jej zdjęcia
Fot. Monika

Powrót do Polski i Szczecin

Monika wyjechała z Drawska, teraz fotografuje w Szczecinie, ale chętnie tu wraca. Zobacz jej zdjęcia
Fot. Monika

Po narodzinach syna naturalną koleją rzeczy było przekierowanie całej mojej uwagi na dziecko, widać to również mojej fotografii. W chwili gdy mój Misiek osiągnął wiek przedszkolny, mama mogła zakasać rękawy i zabrać się za fotografię na poważnie. 10 miesięcy temu założyłam więc profil na IG i FB (nigdy do tej pory nie miałam)  i zaczęłam wysyłać swoje prace na portale fotograficzne. Zdobywają sobie wyróżnienia a ja choć na co dzień mieszkam w Szczecinie jak bumerang wracam do Drawska na sesje plenerowe. Tylko tym razem fotografuję ludzi: dzieci biegające po łące, zbierające czereśnie, zakochaną parę w domku na drzewie, rodzinę brykającą w lasku brzozowym lub piękną dziewczynę w dzikiej, pierwotnej stylizacji w świetle zachodzącego słońca.

W artykule prezentujemy prace Moniki, w większości te, które zostały nagrodzone i wyróżnione.

Dodatkowe informacje

  • .
czwartek, 02 lipiec 2020 08:20

Pamiątkowe zdjęcie Strażaków

1 lipca 2020 tę fotografię wykonała Joanna Lauersdorf . Została ona poddana niewielkiej obróbce przez DSI. To pamiątkowe zdjęcie strażaków z powiatu drawskiego jest robione co pięć lat. To jak wyglądali strażacy kilka lat temu możecie zobaczyć na fotografii wykonanej przez Adam Cygana.

Dodatkowe informacje

  • .

Radosław Dominowski ponownie postanowił zaskoczyć nas swoją fotografią i pokazać jak blisko można być z naturą.

Wszystkie fotografie w tej galerii wykonał w okolicach miejscowości Złocieniec. Warto obejrzeć całą galerię, bo w tej fotografii widać pasję. 

Dodatkowe informacje

  • .
sobota, 30 maj 2020 18:09

Złocieniec....miasto z klimatem...

To zdjęcie zrobił Radosław Dominowski w Złocieńcu. Niepowtarzany klimat pokazuje jak blisko jest natura miasta.

Dodatkowe informacje

  • .

W maju Rafał Kaczor, fotografik ze Złocieńca postanowił odwiedzić z obiektywem i dronem gminę Ostrowice. Na temat przewodni sesji wybrał malowniczy pejzaż z udziałem słońca zarówno o wschodzie jak i zachodzie.

Odwiedził również okolice Darskowa.

Rafał pokazał jak piękne i malownicze są nasze okolice
 

Dla odmiany wschód słońca nad Zatoką Siemczyńską.

Rafał pokazał jak piękne i malownicze są nasze okolice

Jeśli chcecie zobaczyć więcej zdjęć Rafała odwiedźcie jego profil

Dodatkowe informacje

  • .
czwartek, 02 kwiecień 2020 09:43

Ostatnie zimowe ujęcia

Krzysztof Leśniowski wykonał chyba ostatnie zimowe ujęcia odchodzącej zimy 2019/2020. We wtorek 31 marca tak wyglądały piękne tereny naszego pojezierza.

To piękne miejsce to to jest most na Drawie przy ujściu z Krosina.

Dodatkowe informacje

  • .
czwartek, 27 luty 2020 17:27

Wiosenny czas rozrodu dzików

Wbrew powszechnej opinii, o spotkanie dzika w dzień w środowisku leśnym   nie jest tak łatwo. Z natury są to zwierzęta prowadzące nocny tryb życia. W dzień odpoczywają, a nocą żerują. Żeby więc w porze dziennej natknąć się na dzika w lesie, trzeba zbliżyć się do jego kryjówki. Inaczej sytuacja wygląda z tymi zwierzętami które mieszkają w lasach pod miastami albo wręcz w ich obrębie.  W/g różnych źródeł w  Polsce żyje około 250 tys. dzików, ale ta liczba jest prawdopodobnie mocno niedoszacowana, dlatego coraz częściej nawet mieszczuchom nie tak trudno natknąć się na dzika lub całe ich watahy spacerujące już nie tylko obrzeżami miasta, ale również w  ścisłych centrach.

Co zrobić gdy spotkamy dzika w lesie ?

Wiosenny czas rozrodu dzików

Jeżeli dzik cię nie zauważył, to się spokojnie i po cichu wycofaj. Nie krzycz i nie próbuj go przegonić, bo nie wiadomo, jak zwierzę na to zareaguje. Może uciec, ale może też się wystraszyć i zacząć biec w Twoją stronę. Duże odyńce w naszych rejonach mogą ważyć nawet do150 kg, więc – wystraszone – mogą poważnie poturbować tego, kto stanął im na drodze. Jeśli coś takiego się stanie, to jest to raczej nieszczęśliwy wypadek niż celowy atak podjęty przez dzika.

Jeśli jednak doszło do spotkania „oko w oko”?

Wiosenny czas rozrodu dzików

Dziki są bardzo szybkimi zwierzętami, podczas szarży potrafią biec z prędkością nawet 50 km/h. W spotkaniu z dzikiem problem miałby nawet sam Usain Bolt. W pierwszej kolejności nie należy niepokoić zwierzęcia. Należy zatrzymać się w bezruchu i oczekiwać jego odejścia. Nagła ucieczka może sprowokować dzika do ataku. Można także spróbować odejść w spokoju. Jeśli dojdzie do najgorszego, należy krzyczeć - dziki boją się hałasu. Warto także zachować trzeźwość umysłu i wykorzystać teren, na którym się znajdujemy - zawsze można spróbować wspiąć się na drzewo lub płot. Dzik ma bardzo wyczulony węch (w odległości 500 metrów może wyczuć człowieka) oraz wyczulony słuch pozwalający usłyszeć pęknięcie gałązek, trzeszczenie śniegu a nawet szum tarcia ubrań. Słabością dzika jest wzrok, ponieważ zauważa tylko ruch. Pamiętajmy, że zaniepokojona locha z młodymi jest bardzo agresywna. Młode dziki rodzą się już w lutym, więc jest duże prawdopodobieństwo spotkania matki z młodymi. Warchlaków nie wolno dotykać, zaczepiać, łapać, ani tym bardziej atakować. Lochy w obronie swoich warchlaków potrafią skutecznie przepędzić nie jednego intruza który wejdzie im w drogę.

A kiedy zobaczę dzika gdzieś w mieście- czy powinienem kogoś zawiadomić?

Wiosenny czas rozrodu dzików

W takim wypadku najlepiej zadzwonić do straży miejskiej, która wie, jak w takich sytuacjach postępować.  Podobnie należy postąpić w przypadku potrącenia dzika samochodem. Poza miastem, gdzieś w głębokim lesie, można poszukać kontaktu do najbliższego nadleśnictwa, lub też koła łowieckiego które z pewnością wie , co w takiej sytuacji zrobić.

Zdjęcia wykonane w Złocieńcu przy ulicy Kresowiaków w odległości około 20 m od domów.

Dodatkowe informacje

  • .
Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.
Polityka Prywatności
Jak wyłączyć cookies?   
ROZUMIEM